Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

3. liga. Łukasz Sochacki (Trzebinia/Siersza): Wykorzystuję swój atut, czyli szybkość

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Trzebinianin Łukasz Sochacki (w żółtej koszulce, z piłką) nie miał problemów ze zgubieniem potężniej od siebie zbudowanych obrońców tarnowskiej Unii. W derbach Małopolski III ligi piłkarskiej (grupa IV) MKS pokonał na własnym boisku Unię Tarnów 1:0.
Trzebinianin Łukasz Sochacki (w żółtej koszulce, z piłką) nie miał problemów ze zgubieniem potężniej od siebie zbudowanych obrońców tarnowskiej Unii. W derbach Małopolski III ligi piłkarskiej (grupa IV) MKS pokonał na własnym boisku Unię Tarnów 1:0. Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z 18-letnim Łukaszem Sochackim, napastnikiem trzecioligowego MKS Trzebinia Siersza

- Mimo młodego wieku, nie było widać tremy w Pana postawie w trzecioligowych derbach Małopolski, wygranych przez Trzebinię 1:0, przerywających trwającą od 181 dni czarną kartę w historii bez zwycięstwa.

- Czego miałbym się bać? Gdybym czuł strach nie miałbym po co wychodzić na boisko. Przeciwnie, postaram się wykorzystać kredyt zaufania, który dostałem od trenera.

- Zespół zaksięgował pełną pulę, ale Panu do pełni szczęści zabrakło gola. Jednak ostro pracował Pan na innych, zwłaszcza na Mateusza Stanka.

- Wychodzi na to, że muszę jeszcze poczekać na swoje pierwsze trafienie. Choć trzeba przyznać, że poza podaniami do kolegów, w kilku przypadkach mogłem lepiej się zachować. Doświadczenia nie zdobywa się jednak z dnia na dzień. To jest proces. Nie można mieć wszystkiego od razu. Na początku pewnie i dobra byłaby asysta, zwłaszcza taka, że kolega trafiłby do pustej bramki. One ponoć smakują tak samo jak gol. Jeśli jednak trener nadal będzie darzył mnie zaufaniem, postaram mu się za to odwdzięczyć.

- Miło było popatrzeć na Pana akcje oskrzydlające, w których z łatwością udało się gubi potężniej zbudowanych tarnowskich defensorów.

- W ataku staram się wykorzystać swój główny atut, czyli szybkość. Ona jest jak w długiej trasie piąty bieg. Dzięki niej okrążam swój piłkarski świat, czyli boisko. Zysków, jak już mówiłem, jeszcze nie liczę, strat oby było jak najmniej.

- U poprzedniego trenera, Roberta Moskala, grywał Pan głównie na boku pomocy. Gdzie Pan czuje się lepiej?
- Zdecydowanie w ataku. Jestem wychowankiem trzebińskiego klubu i w grupach młodzieżowych byłem raczej od strzelania goli. Po przejściu do juniorów młodszych krakowskiej Wisły, gdzie miałem okazję walczyć w lidze makroregionalnej, zostałem przesunięty na bok pomocy. Z bardziej jednak ofensywnymi zadaniami. Tutaj także potrzebna jest szybkość. Po powrocie do Trzebini, u trenera Moskala też najczęściej występowałem na skrzydle, ale byłem obarczany bardziej defensywnymi zadaniami.

- Ma Pan wymyśloną jakąś „cieszynkę” dla uczczenia pierwszej bramki?
- Nie zapeszajmy. Najpierw muszę ją zdobyć. Jak już trafię, to może na spontaniczności coś wpadnie mi do głowy.

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto