Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Andrychów: Beskid nie chce angażować zawodników na ilość, tylko na jakość

Jerzy Zaborski
ANDRYCHÓW. Sprowadzenie przed rokiem do Beskidu Łukasza Rupy było przysłowiowym strzałem w "dziesiątkę".
ANDRYCHÓW. Sprowadzenie przed rokiem do Beskidu Łukasza Rupy było przysłowiowym strzałem w "dziesiątkę". Fot. Jerzy Zaborski
Dla trzecioligowego Beskidu Andrychów półfinał piłkarskiego Pucharu Polski w zachodniej Małopolsce był ostatnim akcentem jesieni. Podopieczni Krzysztofa Wądrzyka kończą okres roztrenowania, a szkoleniowiec wraz z działaczami myśli o skompletowaniu kadry na wiosnę, gwarantującej utrzymanie w gronie trzecioligowców.

Na razie z jesiennej kadry nikt nie zgłosił chęci odejścia. - Zdaję sobie sprawę z tego, że niektórym zawodnikom składane są propozycje zmiany barw klubowych. Na razie nie możemy nic więcej powiedzieć o ewentualnych zmianach, póki nie będziemy znali klubowego budżetu _– przypomina Krzysztof Wądrzyk, trener Beskidu. - _Priorytetem będzie utrzymanie kadry z pierwszej rundy, a gdyby potem udało nam się ją wzmocnić dwoma, może trzema zawodnikami, powinniśmy spokojnie walczyć o zachowanie statusu trzecioligowca. Tak, jak to było przed rokiem. Nie trzeba skupować zawodników na ilość. Sprowadziliśmy wtedy Łukasza Rupę z Darkiem Kaperą i te transfery okazały się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Kierunek poszukiwań pozostaje niezmienny, czyli najbliższe okolice Andrychowa.

Kadra Beskidu jest solidna, ale skromna. - Jak graliśmy w komplecie, dobra gra miała przełożenie na punkty – przypomina trener Wądrzyk. - Wystarczyło jednak, że wypadły nam dwa, trzy ważne ogniwa i ciężko mieliśmy je wypełnić, co natychmiast odbijało się niekorzystnie na wynikach zespołu.

W Beskidzie priorytetem będzie znalezienie bramkarza. Pozostał tylko Michał Kurzyniec, bo Kamil Syty w trakcie jesieni odszedł z klubu. - Bramkarza mamy młodzieżowca, co jest dla nas atutem. Mając go bramce, mam komfort ustawienia w polu tylko jednego młodzieżowca – zwraca uwagę trener Beskidu. - Jak wiele to dla nas znaczyło, przypomnę kontuzję Kurzyńca, która wykluczyła go z gry na kilka spotkań. Pomógł nam wtedy weteran Jacek Felsch, ale gra dwoma młodzieżowcami w polu wydała owoce w postaci straconych punktów z Unią Tarnów czy rezerwami kieleckiej Korony.

W poszukiwaniu zmiennika Kurzyńca andrychowianie spoglądają w kierunku Podbeskidzia Bielsko-Biała, z którym Beskid blisko współpracuje. W przeszłości zawodnicy sprowadzeni z Bielska-Białej zawsze szybko potrafili złapać andrychowskie klimaty, a chodzi głównie o cechy wolicjonalne.

Dla Beskidu była to trudna runda także dlatego, że stracił swojego snajpera Przemysława Knapika, który w poprzednim sezonie był drugim strzelcem trzecioligowych rozgrywek. - Musieliśmy się nauczyć nowego stylu gry – twierdzi trener Wądrzyk. - W poprzednich latach zawsze liczyliśmy na Knapika, który – nawet z niczego – potrafił zdobyć gola. Zatem jesienią ciężar strzelania bramek musiał się rozłożyć na cały zespół. Tak też się stało.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto