Krzysztof Kapcia z Balina pod Chrzanowem kilka lat temu wrócił ze Stanów Zjednoczonych, gdzie odłożył 240 tys. złotych. Znajoma z tej samej wsi, która pracuje jako doradca klienta w chrzanowskim oddziale Getin Banku, namówiła go, by nie trzymał gotówki w skarpecie.
Zaoferowała mu dwa produkty. Pierwszy, tzw. "zabezpiecz swoją przyszłość".
- Wpłaciłem ponad 20 tys. zł w całości, a potem przez 25 miesięcy w ratach po 612 zł. Znajoma zapewniła mnie, że po sześciu latach będę mógł wypłacić pieniądze wraz z odsetkami, które miały sięgnąć 100 procent - opowiada Krzysztof Kapcia. Na dowód pokazuje kartkę, na której pracownica banku rozrysowała, jak w obiecanym czasie podwoi oszczędności bez ryzyka. - Po dwóch latach, gdy zacząłem dopytywać, jak tam mój fundusz, przyznała beztrosko, że się pomyliła i zamiast sześciu lat muszę płacić raty przez co najmniej 15 lat, bo inaczej stracę pieniądze. Kara za zerwanie umowy jest bardzo surowa - zaznacza Kapcia.
Dał się namówić także na lokatę "światowe rynki". - Wpłaciłem 220 tys. zł. Zapewniła mnie, że po trzech miesiącach będę mógł wypłacić całość z około 5-proc. zyskiem - wspomina mężczyzna. I tu został wprowadzony w błąd. - Po pięciu miesiącach i wielu prośbach wypłaciła tylko nieco ponad 80 tys. zł dodając, że reszty teraz nie może oddać - opowiada pan Krzysztof. Na brakujące 70 tys. zł czeka od dwóch lat. - Okazało się, że pieniądze są obracane na giełdzie, o czym nie miałem pojęcia. Podobnie jak o tym, że za każdy miesiąc prowadzenia rachunku bank inkasuje ponad 2 tys. zł - mężczyźnie załamuje się głos. Przyznaje, że popełnił błąd, bo nie przeczytał dokładnie umowy. - Uwierzyłem znajomej, z którą wychowywałem się od piaskownicy. W gąszczu ofert bankowych i natłoku pracy nie przyszło mi do głowy, że w tak perfidny sposób mnie oszuka - twierdzi.
Krzysztof Kapcia nie jest jedyną osobą, która dała się naciągnąć pracownikom banku. Kilka tygodni temu przed jego siedzibą w Chrzanowie odbyła się pikieta z udziałem trzech klientów. Jak nieoficjalnie udało się ustalić, szefostwo banku obiecało im oddać pieniądze pod warunkiem zachowania milczenia (musieli podpisać klauzule poufności).
Bernadetta Dereszowska, rzeczniczka praw konsumenta w Chrzanowie, przyznaje, że pokrzywdzonych przez Getin Bank, którzy zwracają się do niej o pomoc, jest więcej.
- Pan Krzysztof może domagać się uchylenia skutków umowy zawartej pod wpływem błędu. Może też donieść na pracownicę do prokuratury, jeśli udowodni jej, że działała z premedytacją. Kartka z roz-piską rat może służyć za dowód - radzi Dereszowska.
Pracownica banku odmówiła komentarza w sprawie. - Zabroniono mi - ucina.
Wojciech Sury, rzecznik Getin Banku, ma dla Krzysztofa Kapci dobrą wiadomość.- Przychylimy się do reklamacji tego klienta i zwrócimy mu pieniądze - obiecuje Sury. Dodaje, że nie może zdradzić szczegółów decyzji, bo obowiązuje go tajemnica bankowa.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?