W ciągu najbliższych kilku lat w województwie małopolskim ma powstać sieć przydomowych winnic. Po hodowli owiec i produkcji owczego sera, to kolejny pomysł na zmniejszenie bezrobocia w naszym regionie.
- To może być niezły biznes, szczególnie dla osób, które lubią pracę wśród roślin i na świeżym powietrzu - mówi Ryszard Fryc, sądecki biznesmen, który na wiosnę tego roku założył swoją przydomową winnicę. - Z moich obliczeń wynika, że można z tego żyć. Oczywiście w pierwszych latach trzeba troszkę zainwestować, ale nie są to jakieś bardzo duże pieniądze. Polecałbym rozkręcenie takiego biznesu osobom bezrobotnym, albo takim, które nie mają pomysłu, co zrobić z nasłonecznionymi stokami. To, że na winogronach można zarobić, potwierdza Ryszard Motawa, który od 12 lat prowadzi swoją przydomową winnicę w Łazach Brzyńskich niedaleko Łącka.
- Same sadzonki tak wiele nie kosztują - mówi. - Poza tym, jeśli będziemy je dobrze prowadzić i pielęgnować, winogrona się przyjmą i będziemy musieli je później jedynie przycinać i doglądać. Dodatkowym plusem jest fakt, że winorośle rosną niemal na każdej glebie - dodaje Motawa.
Kiedy przez wiele lat pracował w winnicach w Europie, zauważył, że rosły nawet te zasadzone na żwirze i skałach. Jedyny warunek, to dostęp do jak największej ilości słońca, a tego w Polsce nie brakuje.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?