Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dla Beskidu Andrychów awans do finału Pucharu Polski w Wadowickiem był wręcz obowiązkiem

Jerzy Zaborski
Przemysław Knapik i jego koledzy z Beskidu Andrychów zagrają w finale Pucharu Polski wadowickiego podokręgu.
Przemysław Knapik i jego koledzy z Beskidu Andrychów zagrają w finale Pucharu Polski wadowickiego podokręgu. Fot. Jerzy Zaborski
Beskid Andrychów zagrał wreszcie mecz o stawkę w przeciągającym się okresie przygotowawczym do wiosny w grupie małopolsko-świętokrzyskiej III ligi piłkarskiej. W półfinale Pucharu Polski w wadowickim podokręgu pokonał klasę niżej notowanego Garbarza Zembrzyce 3:1 (1:0). W finale zagra z Jałowcem Stryszawa.

– Dla mnie ważne jest to, że w okresie, kiedy liga powinna był już w pełni, chłopcy prowadzili grę z niżej notowanym przeciwnikiem, nastawionym typowo na kontrę _– tłumaczy Krzysztof Wądrzyk, trener Beskidu. – _Jest to dla nas o tyle trudne, że na pełnowymiarowych boiskach spotykamy się tylko przy okazji gier kontrolnych. Zima mocno daje nam się we znaki. W dodatku chłopcy czują już w nogach nieustanne rozgrywanie meczów na sztucznej nawierzchni.
W meczu pucharowym nie mógł skorzystać z usług Tomaszów Moskały i Kaczmarczyka oraz Bartłomieja Galosa. – Dlatego mogłem sobie pozwolić na małe eksperymenty w składzie, z których jestem zadowolony – uważa andrychowski szkoleniowiec. – Pod nieobecność Moskały w ataku zagrał Damian Kowalczyk. Odkąd występuje w Beskidzie, został przesunięty na boczną pomoc. Tak było w całej rundzie wiosennej. Jeśli wcześniej, w czwartoligowej Kleczy występował głównie w ataku, to nie znaczy, że jest przypisany do jednej pozycji _– trener Wądrzyk jasno stawia sprawę.
Na stoperze z konieczności zagrał Wojciech Siwek, który zazwyczaj występuje w drugiej linii. Od początku ma boisku pojawił się Michał Tarabuła, choć był świeżo po chorobie. – _To dobrze, że mam na tyle bogatą kadrę, że przy dwóch lub trzech ubytkach, zespół nie traci na wartości
– podkreśla Krzysztof Wądrzyk. – W poprzedniej rundzie, w podobnych przypadkach, musielibyśmy walczyć „gołą jedenastką”, co przy ekspresowym, wiosennym tempie rozgrywek, mogłoby być dla nas zabójcze.
Andrychowski szkoleniowiec uważa, że awans Beskidu do finału rozgrywek o Puchar Polski w wadowickim podokręgu był obowiązkiem. – Jesteśmy przecież najwyżej sklasyfikowanym zespołem na ziemi wadowickiej – przypomina trener Wądrzyk. – Co będzie dalej z pucharem? Czas pokaże. Będą w nim występowali zawodnicy mniej zaangażowani w ligę, bo wiadomo, że to ona, jest dla nas priorytetem. Po meczu z Garbarzem koncentrujemy się na meczach o punkty. Pierwszy przyjdzie nam zagrać w Bochni, który zapoczątkuje trzy wyjazdy. Wejście w ligę będzie dla nas zatem trudne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto