Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

III liga piłkarska: MKS Trzebinia-SIersza skazana jest na szybkie dojrzewanie

Jerzy Zaborski
Grymas na twarzy trzebińskich piłkarzy (Pawła Szczepanika, Sebastiana Ołowni i Jakuba Pająka) świadczy o tym, że są zniecierpliwieni oczekiwaniem pierwszych trzecioligowych punktów. Mimo dwóch porażek, wcale nie byli gorsi od rywali.
Grymas na twarzy trzebińskich piłkarzy (Pawła Szczepanika, Sebastiana Ołowni i Jakuba Pająka) świadczy o tym, że są zniecierpliwieni oczekiwaniem pierwszych trzecioligowych punktów. Mimo dwóch porażek, wcale nie byli gorsi od rywali. Fot. Jerzy Zaborski
Trzecioligowcy mają za sobą dwie jesienne kolejki, a przed nimi kolejna. W Trzebini z niecierpliwością czekają na pierwsze punkty.

Beniaminek z Trzebini płaci frycowe, mając na koncie dwie porażki na własnym boisku; z rezerwą Wisły 0:2 i Porońcem Poronin 0:1.

- W drugim spotkaniu zagraliśmy już znacznie lepiej. Mieliśmy dużo pozycji strzeleckich, których brakowało przeciwko Wiśle II, ale chłopcy muszą się szybko uczyć nowej ligi – podkreśla Paweł Olszowski, trener MKS. - Klasę niżej proste błędy w defensywie uchodziły płazem. Tymczasem na szczeblu międzywojewódzkim są bezlitośnie wykorzystywane. Póki co, nie potrafimy ich zniwelować.

Trzebiński szkoleniowiec na starcie jesieni nie może korzystać ze wszystkich zawodników. Najprawdopodobniej w sobotę dalej niezdolni do gry będą Maciej Domurat z Marcinem Kalinowskim. Sprawy osobiste mogą wykluczyć także Michała Kowalika.

- Tymczasem ławka nie jest długa _– podkreśla trener Olszowski. - _Coraz pewniej w seniorskim towarzystwie czuje się Tomasz Małodobry, ale w trudnych dla nas momentach brakuje nam argumentów. Nie sprowadzając w letniej przerwie nowych zawodników przyjęliśmy pewną strategię i nie będziemy jej zmieniać po dwóch meczach. Pewnie, że porażki na własnym boisku bolą, bo trzy mecze u siebie miały nam zapewnić dobry start w lidze. Jednak dotychczasowe mecze pokazały, że w trzecioligowym towarzystwie nikt nie odstaje. Wszystkie mecze są „na styku”, a o wynikach decydują detale. Musimy się w nich podciągnąć.


Soła ruszyła z miejsca, ale jej trener spokojnie podchodzi do meczu w Kielcach przeciwko rezerwom Korony

Oświęcimianie mają jedną z bogatszych kadr w lidze, ale wobec plagi kontuzji (wykluczeni z gry są Adam Janeczko, Artur Czarnik i Mateusz Gleń), w rezerwie pozostaje trzech seniorów. Trener Sebastian Stemplewski musi racjonalnie gospodarować ich siłami w najbliższym meczu w Kielcach przeciwko rezerwom Korony (sob. 17).

- W poprzednim sezonie, jak kielczanie u siebie zasilili rezerwę kilkoma zawodnikami z szerokiej kadry ekstraklasowego zespołu, grało nam się trudno, więc remis 2:2 był dla nas dobrym wynikiem _– przypomina trener Soły. - Jak będzie tym razem? Niby w środę strzelecko się odblokowaliśmy, pokonując Partyzanta 3:1, ale kilka razy napastnicy niepotrzebnie komplikowali sobie sprawę, zapominając, że skuteczne są proste rozwiązania._

Adam Janeczko już od poniedziałku powinien wrócić do treningu, na razie lekkiego. Kilka dni później podobnie powinni być z Arturem Czarnikiem. Dłuższa przerwa szykuje się jednak Mateuszowi Gleniowi.

_- Na razie mam dwóch pewnych młodzieżowców, ale gdyby z nimi coś się podziało, zawsze do bramki może wejść sprowadzony z Makowa Podhalańskiego Marcin Koper. Bez względu jednak na sytuację z młodzieżowcami, dostanie swoją szansę. Po to przecież został sprowadzony do Oświęcimia _– twierdzi Sebastian Stemplewski.

Beskid Andrychów zaczął grać swoje, piłkarze czekają na efekty

Beskid Andrychów po dwóch seriach ma na koncie tylko punkt, zdobyty w środę na własnym boisku z rezerwą Korony (2:2). Jednak trener nie zamierza dokonywać kolejnych roszad kadrowych, a do takich doszło po inauguracyjnej wpadce w Radoszycach (0:2). - Po tej porażce na ławce usiedli Łukasz Rupa,** Rafał Piszczek i Michał Gacek**. Poskutkowało. Nasza gra zaskoczyła przeciwko rezerwom Korony, a i zmiany przeprowadzone w trakcie gry wiele wniosły. Cieszę się, że w tym sezonie mam personalne pole manewru, którego brakowało w poprzednich latach. Na pewno po meczu przeciwko kielczanom odczuwamy wielki niedosyt – uważa Krzysztof Wądrzyk, trener Beskidu.

Przed andrychowianie mecz w Sandomierzu przeciwko Wiśle (niedz. 17). Dotąd zawsze wracali stamtąd ze spuszczonymi głowami, czyli porażkami. - Najwyższa pora to zmienić _– uważa Krzysztof Wądrzyk, trener Beskidu. - Jeśli ustrzeżemy się prostych błędów, a wykorzystamy przynajmniej połowę wypracowanych okazji, jestem przekonany, że stać nas na wzięcie pełnej puli na gorącym sandomierskim terenie._

Protokoły środowych spotkań dostępne są TUTAJ

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto