Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

III liga. Trzebinia nie musi grać ładnie, tylko konsekwentnie

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Czy trzebińscy piłkarze po porażce u siebie z Podhalem Nowy Targ (1:4) przełamią się w Rzeszowie kosztem Stali?
Czy trzebińscy piłkarze po porażce u siebie z Podhalem Nowy Targ (1:4) przełamią się w Rzeszowie kosztem Stali? Fot. Jerzy Zaborski
W MKS Trzebini/Siersza zapomnieli już jak smakuje zwycięstwo. W pięciu ligowych meczach doznali czterech porażek, a jeśli doliczylibyśmy pucharową, to jest ich pięć w sześciu potyczkach. Ostatniej wpadki podopieczni Roberta Moskala doznali na własnym boisku z Podhalem Nowy Targ (1:4). W środę mają szansę przełamać fatalne pasmo, bo rozegrają zaległy mecz w Rzeszowie przeciwko miejscowej Stali (godz.13), który w pierwotnym terminie został odwołany przez złe warunki atmosferyczne.

Przed derbami Małopolski trener Robert Moskal zdecydował się na krok, o którym mówił od dawna, czyli dokonał rewolucyjnych zmian w wyjściowym składzie. Na ławce rezerwowych usiedli: Marek Mizia, Michał Kowalik, Tomasz Niechciał, czy Kamil Włodyka. Na boisku pojawili się dawno nie oglądani Mateusz Majcherczyk, Radosław Górka, Maciej Domurat, czy nowi młodzieżowcy jak Łukasz Sochacki i Jan Martyniak. Dla tego drugiego był to debiut na trzecioligowych boiskach.

Zespół gospodarzy został odmieniony, ale nie na tyle, żeby powalczyć o jakąś zdobycz. - Przede wszystkim zacznę od tego, że nie mogę tak do końca tylko karcić chłopców, bo walczyli na boisku bardzo ambitnie – uważa Robert Moskal. - Przez chwilę wydawało mi się, że jesteśmy w stanie wrócić do początku jesieni, kiedy Mateusz Stanek znalazł się przed pustą bramką. Spudłował. Lepszych okazji mieć nie można. Jestem przekonany, że gdybyśmy trafili rywali w pierwszym kwadransie, grałoby nam się łatwiej. Tymczasem w dziecinny sposób, tuż przed przerwą, daliśmy sobie strzelić gola, który znowu postawił nas w trudnym położeniu. Wychodzi na to, że sami utrudniamy sobie życie.

Trener Moskal pod nowych młodzieżowców musiał zmienić ustawienie zespołu. Łukasz Sochacki, który dwa mecze wcześniej zagrał na boku pomocy, tym razem wystąpił w roli tzw. podwieszonego napastnika. Był jednym z bardziej widocznych zawodników. Bardzo dobrze zaprezentował się też Jan Martyniak. - Nie ustrzegł się jednego błędu, po którym straciliśmy gola, ale takie są prawa młodości – podkreśla trzebiński szkoleniowiec. - Trzeba sobie powiedzieć jasno, że to, co mogło ujść płazem na czwartoligowych boiskach, już na zreformowanym szczeblu międzywojewódzkim jest przez rywali bezlitośnie wykorzystywane.

Najbliższy rywal trzebinian sklasyfikowany jest na trzecim miejscu. Trzebiński szkoleniowiec do końca będzie się zastanawiał, czy wrócić do starego, sprawdzonego ustawienia, czy może dać jeszcze szansę tym, którzy wystąpili przeciwko Podhalu. A może nieco zmodyfikować ostatnie ustawienie?

- Zawsze powtarzam, że lubimy grać z mocnymi zespołami – podkreśla Robert Moskal. - Być może na wyjeździe uda nam się odrobić część tego, co straciliśmy na własnym boisku. Postaramy się zagrać w Rzeszowie tak, jak rywale walczą w Trzebini. Oby tylko wystarczyło nam konsekwencji. Właśnie konsekwencją w grze rywale wydzierają nam punkty. Zatem w Rzeszowie nie musimy zagrać ładnie, ale skutecznie.

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto