Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

III liga. Trzebinia zmierzy się z liderem, Garbarnią Kraków

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Ostatnia ligowa wizyta Garbarni Kraków w Trzebini skończyła się remisem 1:1.
Ostatnia ligowa wizyta Garbarni Kraków w Trzebini skończyła się remisem 1:1. Fot. Jerzy Zaborski
Jesień w Trzebini obfituje w wielkie wydarzenia piłkarskie. Po wizycie Motoru Lublin, jednego z kandydatów do awansu, w sobotę, 1 października (godz. 11) podopieczni Roberta Moskala podejmą lidera grupy południowo-wschodniej, czyli krakowską Garbarnię.

Trzebinianie są na wysokiej fali. Mają na koncie serię czterech zwycięstw. Jeśli dodamy, że są na 5. miejscu i tracą do lidera tylko cztery „oczka”, to mogą się do niego znacząco zbliżyć.

Mimo wszystko, faworytem są krakowianie, którzy w poprzednim sezonie wygrali grupę małopolsko-świętokrzyską i walczyli w barażu o prawo gry na szczeblu centralnym, przegrywając z Wartą Poznań w pechowych okolicznościach.

- Myślę, że z tym rozdzielaniem ról trzeba być ostrożnym – rozpoczyna Mirosław Hajdo, trener Garbarni. - Liga jest tak wyrównana, że faworytem jest się tylko na papierze. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy swoje cele i przyjedziemy do Trzebini po zwycięstwo.

Trzebinianie są groźni na własnym boisku. Strzelają sporo bramek. Boleśnie wizytę przy ulicy Kościuszki wspominają w Sole Oświęcim (5:1), czy Motorze Lublin (3:1). - Jaka jest recepta na pokonanie trzebinian? Bardzo prosta. Musimy grać swoje, czyli piłką. Jeśli gospodarze nie będą mieli okazji się przy niej utrzymać, to nie będą kreować akcji ofensywnych. Musimy zagrać lepiej od trzebinian. Wierzę, że potrafimy tego dokonać – dodaje krakowski szkoleniowiec.

Potyczka przeciwko Garbarni będzie prestiżowa dla Marka Mizi, najskuteczniejszego strzelca trzebinian, który w przeszłości przez pół sezonu występował w Garbarni. Właśnie „nie po drodze” było mu z Mirosławem Hajdą. Będzie zatem okazja udowodnienia byłemu szkoleniowcowi swojej wartości.

- Może nie rozpatrywałbym tego spotkania w kategoriach jakiejś zemsty, czy udowadniania komuś czegokolwiek – rozpoczyna Marek Mizia. - Wychodząc na boisko wyłączam emocje i tak samo powinniśmy zrobić wszyscy. To z pewnością pomoże nam w uzyskaniu dobrego wyniku. Garbarnia to bardzo poukładana drużyna, mająca w swoich szeregach zawodników z przeszłością na wyższych szczeblach rozgrywkowych. Jak zwykle wszystko zweryfikuje boisko.

Na razie Trzebinia przegrała u siebie tylko raz, w premierze jesieni z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 0:1, choć nie była gorsza od przeciwnika. - Oby nasze boisko było gorącym terenem dla rywali już do końca pierwszej rundy – żyje nadzieją Marek Mizia.

W Trzebini zabraknie nieobecnych od dłuższego czasu Pawła Sawczuka Dawida Dudka. Pozostali są gotowi do walki. - Może pora jest wczesna, o której lubią grać nasi rywale, ale my już do niej też zdążyliśmy przywyknąć. Rankiem graliśmy już z Orlętami Radzyń Podlaski i Motorem Lublin – zwraca uwagę Alfred Godyń, kierownik trzebinian.

Podczas poprzedniej przygody z trzecią ligą, Trzebinia zremisowała u siebie z „Brązowymi” 1:1, by przegrać na wyjeździe 0:2. W czerwcu, w finale Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim, trzebinianie przegrali z Garbarnią 0:2. - Wtedy graliśmy dwa dni po zrobieniu awansu, więc tamten wynik nie jest dla mnie żadną wykładnią – uważa Robert Moskal, trener trzebinian. - Oba zespoły znają się doskonale, więc pewnie o wyniku zdecydują detale, czy dyspozycja dnia. Mam jednak miłe wspomnienia z kontaktów z Garbarnią. Nie mówię tylko o remisie 1:1, wiosną, kiedy byliśmy już praktycznie zdegradowani z trzeciej ligi, gdy rozpoczynałem pracę w Trzebini. Pamiętam, że jeszcze w czasach czwartoligowych występów, kiedy byłem grającym trenerem Trzebini, a było to tuż po reformie administracyjnej kraju, potrafiliśmy sobie radzić z Garbarnią, także na wyjazdach, choć dla innych była ona poza zasięgiem. Zatem w dobrych nastrojach możemy przystąpić do walki. Poza tym, gramy bez presji, bo - będąc beniaminkiem -co ugramy to będzie na nasz plus. Na pewno czeka nas ciekawe widowisko.

Karpaty Krosno – Soła Oświęcim (sob. 15)

Oświęcimianie na fali pokonania lidera na własnym boisku, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski (4:1), liczą na zdobycz kosztem jednego z outsiderów rozgrywek. - Z takimi zespołami gra się trudniej niż z czołówką – uważa Sebastian Stemplewski. - Po dobrym meczu z liderem chcemy zdobyć Karpaty. Kadrę będę miał kompletną, oczywiście bez Jakuba Snadnego, który po wizycie Podhala wypadł z kadry na dłużej.

Dzień po meczu Sebastian Stemplewski obchodzi swoje 39. urodziny, więc dobrym prezentem od zespołu byłoby zwycięstwo w Krośnie.

W innych meczach:

Podlasie Biała Podlaska – JKS Jarosław, Stal Rzeszów – Wierna Małogoszcz, Avia Świdnik – Motor Lublin (sob. 15); Podhale Nowy Targ – Spartakus Daleszyce, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski – Cosmos Nowoataniec, Unia Tarnów – Orlęta Radzyń Podlaski (sob. 16).** Pauza: **Resovia.

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto