Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

III liga. Wróbel utrzymał w garści zwycięstwo Trzebini nad Orlętami Radzyń Podlaski [WIDEO, ZDJĘCIA]

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Sytuacja z 75 minuty; Tomasz Wróbel broni główkę z bliska Mateusza Majewskiego. Gdyby Orlęta doszły trzebinian na jedną bramkę, w tym meczu jeszcze wszystko mogłoby się zdarzyć.
Sytuacja z 75 minuty; Tomasz Wróbel broni główkę z bliska Mateusza Majewskiego. Gdyby Orlęta doszły trzebinian na jedną bramkę, w tym meczu jeszcze wszystko mogłoby się zdarzyć. Fot. Jerzy Zaborski
Lepszy Wróbel w bramce, niż jego koledzy z Trzebini w ataku. Tak chciałoby się powiedzieć o szalonym meczu, którego byli świadkami kibice. Beniaminek III ligi piłkarskiej prowadził już 4:0, ale dał się podejść rywalom. Wtedy to właśnie bramkarz Tomasz Wróbel utrzymał topniejące prowadzenie miejscowych, bo zrobiło się 4:2, by w końcówce gospodarze mogli postawić upragnioną pieczęć na wygranej.

Jerzy Zaborski
Początek w wykonaniu obu stron był ostrożny, choć goście nie ustrzegli się błędu. Po prezencie obrony Michał Kowalik znalazł się sam przed bramkarzem, lecz Adrian Wójcicki stanął na wysokości zadania.

Spotkanie nabrało rumieńców po uderzeniu Dariusza Gawęcekigo, oddanego z 30 m, po którym piłka wpadła pod poprzeczkę. Nie bez winy był Wójciki, który nieostrożnie wysunął się na przedpole.

Później Gawęcki zagrał na lewą stronę Makrowi Mizi, który podciągnął kilka metrów i – mimo ostrego kąta – przelobował bramkarza, który zupełnie niepotrzebnie zapuścił się w okolice 14 metra, pod boczną linię pola karnego.

Gospodarze poszli za ciosem. Po zagraniu Matusza Niechciała wzłduż bramki piłki do siatki nie potrafili wepchnąć najpierw Mateusz Stanek (w środku pola) i zamykający akcję Michał Kowalik.

Goście pierwszą akcję przeprowadzili w 45 min; rozpoczął ją Mateusz Majewski, potem Rafał Borysiuk zagrał wzdłuż linii pola karnego na lewą stroną, a tam na strzał zdecydował się Rafał Zmorzyński. Tomasz Wróbel był na posterunku.

To nie był jednak koniec strzeleckich fajerwerków miejscowych. Po uderzeniu Niechciała ofiarnie interweniował Marek Leszkiewicz, który przez chwilę dochodził do siebie po trefieniu piłką. Z rzutu rożnego zagrywał Niechciał, a Adrian Zarzecki tak niefortunnie wybijał piłkę, że wpakował ją do własnej bramki.

Kiedy tuż po przerwie do siatki trafił Kowalik, wykorzystując podanie od Szymona Kurka, wydawało się, że jest po meczu.

Jednak miejscowi zaczęli grać nonszalancko i w efekcie podarowali rywalom dwa rzuty karne, w odstępie zaledwie trzech minut. Pierwszego zmarnował Mateusz Majewski, bo Tomasz Wróbel wyczuł jego intencję rzucając się w swój prawy róg, ale potem skapitulował wobec precyzyjnego strzału Rafała Borysiuka.

W 75 min goście mogli złapać kontakt. Z lewej strony dogrywał Grzegorz Romaniuk, a sprzed pola bramkowego główkował Majewski, lecz i tym razem Wróbel utrzymał w garści rozpędzajacych się rywali.

Dopiero w końcówce, po rzucie rożnym Niechciała, skutecznie główkował Radosław Górka, a pieczęć na wygranej trzebinian postawił Mateusz Stanek, którego strzał do pustej bramki był już tylko formalnością po dograniu od Mateusza Majcherczyka.

- Do pewnych rzeczy można byłoby się przyczepić, ale tym razem cieszymy się z wygranej i jego rozmiarów, zwłaszcza, że mecz w sobotni ranek toczył się w tropikalnych warunkach – ocenił Robert Moskal, trener trzebinian.

- Przyjechaliśmy do Trzebini grać w piłkę, a nie chować się za podwójną gardą i być może to był błąd. Jednak przegraliśmy przede wszystkim przez nieodpowiedzialne zachowanie naszego bramkarza i błędy defensywy. Po pierwszej połowie wynik w zasadzie był rozstrzygnięty – stwierdził Damian Panek, trener Orląt. - To był szalony mecz, w którym nastąpiła kumulacja nieszczęść, bo przecież zmarnowaliśmy jednego karnego. W drugiej połowie walczyliśmy o honor, a i to nie za bardzo nam się udało. Może lepiej, że w jednym meczu wszystko zawaliło nam się na głowę, niż ten pech miałby się rozłożyć na kilka spotkań. W każdym razie nawet w najczarniejszym scenariuszu nie przypuszczałem,że będę wracał z Trzebini z bagażem pół tuzina straconych goli.

MKS Trzebinia Siersza – Orlęta Radzyń Podlaski 6:2 (3:0)
Bramki:
1:0 Gawęcki 25, 2:0 Mizia 37, 3:0 Zarzecki samob. 45+1, 4:0 Kowalik 51, 4:1 Borysiuk 56 karny, 4:2 Zuber 60, 5:2 Górka 83, 6:2 Stanek 88.

Trzebinia: Wróbel – Sanok, Sawczuk, Kalinowski (57 Majecherczyk), Gawęcki – Kurek (67 Repa), Niechciał, Ołownia, Mizia (80 Jagła) – Kowalik (80 Górka), Stanek.

Orlęta: Wójcicki (46 Stężała) – Zarzecki, Mazurek, Leszkiewicz (46 Wrześniewski), Szymala – Borysiuk, Zmorzyński, Kanarek, Zuber (87 Rycaj) – Powałka (46 Romaniuk), Majewski.

Sędziował: Marek Śliwa (Kielce).

Żółta kartka:
Kowalik

Widzów: 250.

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto