Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oświęcim. Filip Komorski został pierwszym strzelcem Unii. Czy zmieni barwy klubowe?

Jerzy Zaborski
Filip Komorski ostatnie dwa sezony spędził w barwach oświęcimskiej Unii.
Filip Komorski ostatnie dwa sezony spędził w barwach oświęcimskiej Unii. Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z Filipem Komorskim, najskuteczniejszym napastnikiem drużyny hokejowej Unii Oświęcim, która zakończyła sezon na 6. miejscu w ekstraklasie.

19 goli i tytuł najlepszego strzelca w drużynie hokejowej Unii może poniekąd chociaż trochę rekompensuje Panu szybko zakończony sezon ligowy...
- Mój dorobek mógł być jeszcze większy. Przecież prawie miesiąc straciłem po złamaniu kości jarzmowej lewego policzka, w pamiętnym dla mnie meczu w Opolu.

Przychodząc dwa lata temu z Katowic do Oświęcimia chciał się Pan rozwijać. Czy cel został osiągnięty?

- Pierwszy sezon w Unii był dla mnie pechowy. Rozegrałem w nim jedynie sześć spotkań. Potem, po złamaniu nogi, długo dochodziłem do siebie. Owszem, pod koniec rozgrywek wróciłem do zespołu, ale widniałem tylko w protokole. Dlatego cieszę się, że po takich perturbacjach zdrowotnych szybko wróciłem do pełnej sprawności. Jeśli tylko moja skromna osoba dostarczyła oświęcimskim fanom niezapomnianych chwil, czuję się usatysfakcjonowany. Pomijam swoje statystki, że w tym sezonie są lepsze niż dwa lata temu w Katowicach, kiedy też regularnie grałem. Wtedy uzbierałem 24 punkty, za 13 goli i 11 asyst. Teraz mam ich 29, za 19 goli i 10 asyst.

Które gole dla Unii najbardziej utkwiły Panu w pamięci?

- Z pewnością zdobyte we własnej hali. Ten przeciwko Sanokowi, kiedy w końcówce, jeszcze w fazie zasadniczej, pogrążyłem mistrzów Polski. Często wracam myślami też do gola z ostatniego meczu ćwierćfinału z Tychami, kiedy udało się doprowadzić do remisu 2:2, choć przegrywaliśmy już 0:2.

Jakie są Pana plany na przyszłość? Nie da się ukryć, że w hokejowym światku nazwisko "Komorski" wzbudza zainteresowanie...

- Na razie mamy w Oświęcimiu roztrenowanie. Sezon wciąż trwa, więc może za wcześnie na składanie wiążących deklaracji. Nie ukrywam, że jakieś sygnały do mnie docierają. Na razie jednak daję pierwszeństwo Unii. Niech jej działacze zaoferują swoje warunki i plany sportowe na przyszłość.

A jaki jest Pana status klubowy?

- Jestem wolnym zawodnikiem. Do Oświęcimia przychodziłem z Legii Mazowsza Warszawa, która nie ma już seniorów. Teraz hokej w stolicy jest pod innym szyldem, czyli HUKS.

W tym sezonie zadebiutował Pan w reprezentacji Polski w turnieju EIHC. Teraz też znalazł się Pan w szerokiej kadrze Jacka Płachty
.

- Mam świadomość, że kiedy liga się skończy, zaczną dojeżdżać zawodnicy z klubów walczących o medale, więc trzeba pokazać się trenerowi z dobrej strony, żeby w kadrze zostać jak najdłużej. Czy do mistrzostw świata w Krakowie? Tego nie wiem...

Ogląda Pan półfinałowe zmagania? Czy Unia potrafiłaby się w tych bitwach odnaleźć?

- Nie ulega wątpliwości, że do gry w półfinałach, poza czystymi umiejętnościami hokejowymi, trzeba byłoby mieć predyspozycje do walki w full-contakcie. Żarty jednak na bok. Myślę, że ćwierćfinałowymi meczami przeciwko Tychom pokazaliśmy, że stać nas na wiele, a u siebie kibice potrafiliby nas uskrzydlić do walki, byśmy wykrzesali z siebie ostatnie rezerwy energii. W play-off wszystko się może zdarzyć, oczywiście mam na myśli tylko o sportowych aspektach rywalizacji.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto