Uniwersytet Wrocławski od lat usiłuje sprzedać klasycystyczny pałac rodziny Wallenberg-Pachaly. Uczelnia po raz pierwszy wystawiła zabytek na licytację w 2013 z ceną wywoławczą przekraczającą 16 mln zł. Nie udało się. Uczelnia kilka razy obniżała cenę. W międzyczasie zgłosił się potencjalny kupiec – przedstawiciel rodu Wallenbergów. Zaniechał jednak kupna, gdy oszacował koszt renowacji pałacu. W ubiegłym roku uczelnia obniżyła cenę minimalną do ok. 10 mln zł. Znów nici ze sprzedaży. Nadszedł czas kolejnej próby. Tym razem Uniwersytet Wrocławski sprzedaje nie tylko pałac z końca XVIII wieku. W pakiecie dorzuca neogotycki gmach Miejskiej Kasy Oszczędnościowej i Biblioteki Miejskiej z końca XIX wieku, położony przy ul. Szajnochy 7-9. Budynki przylegają do siebie, są połączone korytarzem. Cena minimalna za oba to 28 mln zł.
- Po kilku próbach zbycia samego pałacu postanowiliśmy zaoferować całą naszą nieruchomość przy Szajnochy, czyli oba budynki. Być może dla potencjalnego nabywcy łatwiej będzie zagospodarować większą przestrzeń – argumentuje dr Ryszard Balicki z UWr. - To piękne budynki z cudowną historią, należy jedynie mieć dobry pomysł na ich wykorzystanie – podkreśla.
Dobry pomysł - ale i gruby portfel - przyda się na pewno. Adaptacja pomieszczeń biblioteki wypełnionych zabytkowymi regałami już będzie nie lada wyzwaniem. Co dopiero rezydencja rodziny Wallenberg-Pachaly ze stajnią, wozownią, salami kolumnowymi i istnym labiryntem pomieszczeń na trzech piętrach, w których do niedawna znajdowały się gabinety dyrekcji biblioteki, pracowników administracji, oddziały opracowania zbiorów, sale wykładowe i konferencyjne.
Ktokolwiek wyłoży minimum 28 mln zł, wcześniej z pewnością przemyśli ruch nie raz i nie dwa. Tymczasem w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego czytamy, że obszar, na którym znajdują się oba obiekty, jest przeznaczony usługom centrotwórczym:
należy przez to rozumieć prestiżowe usługi o wysokim standardzie z dominującymi funkcjami administracji: biura, banki; kultury i rozrywki - muzea, biblioteki, galerie, teatry, sale wystawiennicze i koncertowe, kluby; obsługi turystów, hotele, gastronomia, biura podróży, informacja turystyczna, ekskluzywny handel detaliczny i rzemiosło.
Czy tym razem uczelnia znajdzie kupca, który pałac (pow. zabudowy 1174 metrów kwadratowych) weźmie w pakiecie z biblioteką (1243 mkw)? Przekonamy się 4 września – na ten dzień uczelnia wyznaczyła przetarg. Która zastrzega, że jeżeli się uda, to do końca 2020 roku i tak będzie korzystała z budynku biblioteki.
Co kryje imponujące wnętrze pałacu rodziny Wallenberg-Pachaly, w którym później siedzibę miała dyrekcja biblioteki? Czytaj na następnych stronach także o gmachu Miejskiej Kasy Oszczędnościowej i Biblioteki Miejskiej.
W całym Wrocławiu próżno szukać drugiego takiego budynku. Bo w którym znajdziemy stajnię z kamiennymi żłobami i ścianami wyłożonymi ceramiką? Lub przestrzenną wozownię z drewnianymi drzwiami dwukrotnie przewyższającymi dorosłego mężczyznę, z której zaprzężone w wozy konie wyjeżdżały wprost na dzisiejszą ulicę Kazimierza Wielkiego? Z wewnętrznego dziedzińca można jeszcze zajrzeć do piwnicy przez drzwi w ziemi lub wejść po skrzypiących schodach. A nad dziedzińcem betonowy taras i ściana z rzędami okien.
Rezydencja rodu Wallenberg-Pachaly (ul. Szajnochy 10) to klasycystyczny pałac wzniesiony w latach 1785-1787 według projektu Karla Gottharda Langhansa. Do największych dzieł tego niemieckiego architekta urodzonego w Kamiennej Górze należy Brama Brandenburska w Berlinie. We Wrocławiu zaprojektował także pałac Hatzfeldtów (ul. Wita Stwosza) oraz rozbudowywał pałac królewski (ul. Kazimierza Wielkiego).
Gospodarzem rezydencji był Heinrich Carl Gideonavon Wallenberg-Pachaly, główny kontroler podatkowy. Pałac był siedzibą magnacką do 1945 roku. Pełnił także funkcję usługową. Mieścił się w nim kantor i firma handlowa prowadzona przez właściciela oraz niemiecki Commerzbank. W XIX wieku rezydencja była kilkukrotnie przebudowywana.
Szczęśliwie pałac Wallenberg-Pachaly ominęły bomby, spadające na Breslau podczas II wojny światowej. Budynek zachował się niemal w nienaruszonym stanie. Po zakończeniu wojny przejął go Uniwersytet Wrocławski i zaadaptował na potrzeby biblioteki: oddziału opracowania zbiorów, dyrekcji i administracji. Biblioteka działa w pałacu do listopada 2013 roku, kiedy przeniosła się do nowoczesnego gmachu przy ul. Fryderyka Joliot-Curie.
I tak wrocławska perła klasycyzmu kurzy się do dziś. Nie sposób nie zgodzić się z przedstawicielami uczelni, którzy piszą, że pałac reprezentuje wyjątkowy dla architektury Wrocławia typ rezydencji:
w której wzajemnie przeplatają się motywy angielskiego palladianizmu, widoczne w konstrukcji elewacji oraz wzory francuskie, wykorzystane przy projektowaniu wnętrz.
Przód elewacji zdobi portyk wysoki na dwa piętra. Po wejściu do pałacu oczom ukazuje się owalna klatka schodowa z dwoma rzędami krętych schodów prowadzących aż na trzecie piętro. Konia z rzędem temu, kto znajdzie w mieście taką drugą.
Na parterze i poniżej jego poziomu znajdują się dwie sale warte uwagi. Pierwsza przestrzenna, z wąskimi spiralnymi schodami, druga prostokątna, z biegnącym przez jej środek rzędem kolumn doryckich i dolną stacją dźwigu towarowego.
Wchodzimy na pierwsze piętro, żeby zobaczyć najbardziej reprezentacyjną salę pałacu. Na wprost od wejścia znajduje się kominek z kariatydami po bokach (dwie podpory w kształcie postaci kobiecej dźwigającej na głowie gzyms). Gdy podniesiemy głowę ku owalnemu sklepieniu, ujrzymy plafon przedstawiający ludzi, anioły i boga greckiego, Chronosa, grającego na flecie. Chronos w traktatach filozoficznych uważany jest za personifikację czasu i przemijania.
Na wyższych pięter istny labirynt pomieszczeń, nie trudno się pogubić, choć zawsze trafia się w końcu na klatkę schodową. Parkiet skrzypi pod nogami, a na korytarzach można znaleźć takie skarby jak szafy pancerne z Fabryki Kas Pancernych Antonego Gertha. Ich skrzydła od wewnątrz zdobią herby Breslau.
Kto chce na własne oczy zobaczyć wnętrze pałacu, ma ku temu doskonałą okazję w dniach 22-26 czerwca, kiedy we wnętrzu zorganizowany zostanie przegląd sztuki Survival.
Budynek Miejskiej Kasy Oszczędnościowej i Biblioteki Miejskiej powstał pod koniec XIX wieku według projektu Richarda Pluddemanna, którego gmachy z czerwonej cegły są architektonicznymi ikonami miasta. Do największych dzieł niemieckiego architekta, projektanta i radcy budowlanego należą także: Hala Targowa, Port Miejski, odbudowa spalonej wieży Katedry pw. św. Marii Magdaleny, budynki liceów przy ul. Piotra Skargi, Tęczowej i Kruczej, projekt architektoniczny mostu Grunwaldzkiego i most Zwierzyniecki.
Neogotycki gmach z charakterystyczną wieżą z zegarem został oddany do użytku w 1891 roku. Pluddemann zaprojektował go na potrzeby działalności dwóch różnych instytucji (kasy i biblioteki), które od początku działały drzwi w drzwi.
Parter zajmowały sale operacyjne, skarbiec i pomieszczenia administracyjne, piętra zaś zbudowano z myślą o bibliotece. Nowoczesna inwestycja, w całości sfinansowana przez kasę miejską, od początku swojego istnienia przydawała blasku i prestiżu miastu. Budynek do dziś zadziwia mnogością nowatorskich rozwiązań.
Przykładem nowatorskiego rozwiązania architektonicznego jest brak stropów pomiędzy kolejnymi piętrami w głównej części budynku. Zamiast nich architekt zaprojektował ażurowe przęsła, oddzielające kondygnacje – kolejne nie lada wyzwanie dla przyszłego właściciela gmachu.
To w nim od II wojny światowej uniwersytet magazynował swoje zbiory na regałach, które – podobnie jak cały budynek – są zabytkiem i zajmują pomieszczenia na wyższych piętrach.
Niżej mieściły się katalogi i czytelnia, oświetlona stolikowymi lampkami, w której od lat panuje półmrok i w której bez problemu można było usłyszeć dźwięk wertowanej na drugim końcu sali książki.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?