Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Puchar Polski wartością dodaną dla Trzebini i Soły Oświęcim, ale nikt nie zamierza odpuścić

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
MKS Trzebinia Siersza (żółte stroje) i Soła Oświęcim po raz drugi z rzędu zagrają w finale piłkarskiego Pucharu Polski w zachodniej Małopolski.
MKS Trzebinia Siersza (żółte stroje) i Soła Oświęcim po raz drugi z rzędu zagrają w finale piłkarskiego Pucharu Polski w zachodniej Małopolski. Fot. Jerzy Zaborski
W środę, 27 kwietnia (godz. 17) w Trzebini, czwartoligowy MKS w finale piłkarskiego Pucharu Polski zachodniej Małopolski podejmie klasę wyżej notowaną Sołę Oświęcim. Skład finału jak identyczny jak przed rokiem, a trofeum bronią oświęcimianie.

Przed rokiem rywalizacja finałowa toczyła się nie tylko na boisku, ale także poza nim. Najpierw, po rzutach karnych, wygrali oświęcimianie, ale potem wynik zweryfikowano jako walkower dla trzebinian, w związku z występem w Sole nieuprawnionego zawodnika. Okręgowa centrala w Krakowie zmieniła decyzję pierwszej instancji (WD chrzanowskiego PPN, który wówczas prowadził rozgrywki w zachodniej Małopolsce – przyp. red.), przywracając wynik z boiska. Od tej decyzji z kolei odwołali się trzebinianie, więc ostatecznie zdecydowano się powtórzyć finał. Wtedy także lepsi byli oświęcimianie, wygrywając 3:0. Czy obie strony będą zatem miały sobie coś do udowodnienia?

- Dla mnie to mój zespół jest moralnym zwycięzcą ubiegłorocznego finału – uważa Robert Moskal, trener MKS. - Nie wiem, po co analizowano regulaminy pucharowe na wszystkie sposoby, zarówno te regionalne, jak i centralne, skoro kilka tygodni później, w identycznej sytuacji, ale w pucharowej rywalizacji na szczeblu centralnym, Korona Kielce dostała punkty walkowerem i nie było żadnych dyskusji. Tyle w tym temacie. Jeśli chodzi o najbliższy mecz przeciwko Sole, to nie zamierzamy nikomu niczego udowadniać. Mamy za sobą dobre ligowe mecze, przeciwko czwartoligowym faworytom, więc na fali sukcesu postaramy się zagrać przede wszystkim dobry mecz. Co nam przyniesie? Przekonamy się po jego zakończeniu.

W podobnym tonie wypowiada się trener oświęcimian Sebastian Stemplewski. - Jakoś co roku los kojarzy nas z Trzebinią w pucharowym finale, więc oba zespoły znają się doskonale – uważa. - Dla nas puchar jest wartością dodaną. Priorytetem jest liga. To jednak nie znaczy, że wyjdziemy na boisko rozkojarzeni. Po dwóch ligowych zwycięstwach, w których strzeliliśmy sporo goli, także jesteśmy na fali. Zwłaszcza ostatnia wygrana, na boisku lidera, krakowskiej Garbarni 4:1, mocno nas nakręciła. Zobaczymy, w jakim stanie fizycznym jest drużyna. Wielu chłopców było trochę poobijanych po meczu na Rydlówce. Poza tym, od miesiąca gramy w po dwa mecze w tygodniu, więc trzeba rotować składem, żeby nie „zajechać” zawodników.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto