Mieszkańcy Dąbrówki Małej są wstrząśnięci dramatem, jaki rozegrał się tuż pod ich oknami. W sobotę 22 maja 11-letni Sebastian bawił się na placu zabaw w pobliżu szkoły. Miał wrócić do domu o godzinie 19, ale wysłał mamie smsa z prośbą, by mógł zostać na placu zabaw jeszcze pół godziny. Gdy nie pojawił się o umówionej porze, kobieta rozpoczęła poszukiwania na własną rękę. O 22 policjanci otrzymali zgłoszenie o zaginięciu chłopca i od razu rozpoczęli poszukiwania w Dąbrówce Małej, Burowcu, Szopienicach, a także na granicy Katowic i Sosnowca wzdłuż rzeki Brynicy.
- Mieszkam tu od lat, znałem tę rodzinę. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, co muszą teraz przyzwać - mówi nam jeden z przechodniów.
O porwaniu 11-letniego Sebastiana mówi się na przystankach autobusowych oraz w sklepach.
- Kilka lat temu w siedmiopiętrowym bloku zatrzymano mężczyznę. Naszego sąsiada. Okazał się pedofilem. A teraz to... - opowiada emeryt, wychodząc z zakupów.
Czytaj więcej o tej sprawie:
Jak powiedziała Dziennikowi Zachodniemu Aleksandra Nowara, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach, 41-letni mężczyzna został zatrzymany w niedzielę, 23 maja, przed godz. 17, w Sosnowcu, w dzielnicy Niwka. 200 metrów od miejsca, gdzie został zatrzymany, policjanci znaleźli ukryte ciało dziecka. Mężczyzna przyznał się śledczym, że porwał i zabił chłopca. Ciało chciał ukryć na budowie. 41-latka udało się zidentyfikować i zatrzymać, dzięki monitoringowi, który uchwycił tablice rejestracyjne samochodu sprawcy.
- Monitoring uchwycił białego forda mondeo. Na nagraniu widać także chłopca. Kolejne nagranie pokazuje, jak samochód szybko zawraca i odjeżdża z miejsca - mówi Aleksandra Nowara, rzeczniczka śląskiej policji.
To zwróciło uwagę policji. Gdy tylko śledczy ustalili, kto jest właścicielem samochodu, wiedzieli, że sprawa jest poważna. 41-latek ma bogatą kartotekę. Na swoim koncie ma porwanie rodzicielskie, którego dopuścił się w 2008 roku. Już wcześniej ujawniono u niego treści pedofilskie. W 2018 roku, sąd wydał zakaz zbliżania się mężczyzny do jego rodziny.
Mężczyzna chciał porwać dziewczynkę, ale przez pomyłkę do samochodu wciągnął chłopca, bo ten miał dłuższe włosy i pomylił go z dziewczynką. 41 -latek udusił chłopca, bo bał się, że zostanie rozpoznany.
Policjanci błyskawicznie pojawili się w miejscu zamieszkania mężczyzny. Nie zastali go tam. 41-latek został zatrzymany w miejscu pracy. Niemal przez całą noc, na miejscu zdarzenia trwał eksperyment procesowy z udziałem mężczyzny, podczas którego sprawca szczegółowo opowiadał o zbrodni. Nie przejawiał skruchy.
Dyrekcja Szkoły Podstawowej 47, do której uczęszczał chłopiec, sprawy komentować nie chce. - Nie będziemy rozmawiać z mediami - oznajmia wicedyrektorka.
Rodzicom, którzy odprowadzają swoje dzieci do szkoły, łzy cisną się do oczu. Wszyscy czekają, aż ich pociechy przekracza próg budynku.
- Niewyobrażalna tragedia. Mam dzieci w podobnym wieku. Młodsze zawsze odwożę sam. Czasem odprowadza je żona, ale starsze chodzą już same. Strach - przyznaje jeden z ojców.
- Moja córka jest już w szkole, bezpieczna, więc mogę odetchnąć. To dobra szkoła, zawsze miała opinię bezpiecznej, ale po tym co się wydarzyło, zastanawiam się nad zmianą okolicy - dodaje jedna z matek.
W Sosnowcu - Niwce, na miejscu zabójstwa śledczy zakończyli czynności. Jeszcze dziś Tomasz M. ma usłyszeć zarzuty. - Mężczyzna jeszcze dziś zostanie doprowadzony do prokuratury - potwierdza prokurator Waldemar Łubniewski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, 41-letni Tomasz M., usłyszy najcięższy z możliwych zarzutów - zarzut zabójstwa.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?