Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alwernia. Dominika oddała szpik i uratowała życie dziewczynce. Każdy może zostać takim bohaterem. "Podzielenie się życiem" nie boli

Sławomir Bromboszcz
Sławomir Bromboszcz
Dominika Kulczycka-Wójcik z Alwerni oddała szpik kostny
Dominika Kulczycka-Wójcik z Alwerni oddała szpik kostny Archiwum prywatne
Nie trzeba nosić peleryny, by zostać bohaterem. Nie trzeba być lekarzem lub strażakiem, by uratować komuś życie. Czasem wystarczy jedna decyzja, jeden gest. Taką jest rejestracja w bazie potencjalnych dawców szpiku kostnego i "podzielenie się życiem", gdy nasz genetyczny bliźniak poważnie zachoruje. Jedną z takich bohaterek została Dominika Kulczycka-Wójcik z Alwerni.

Niespodziewany telefon

"Dzień dobry, czy to pani Dominika Kulczycka przy telefonie?" - usłyszała pani Dominika po odebraniu połączenia z nieznanego numeru w połowie lutego br. Szybko poprawiła rozmówcę, że obecnie nosi nazwisko Kulczycka-Wójcik. Rozmówca poinformował ja, że dzwoni z ośrodka dawców szpiku Medigen z Warszawy i znajduje się ona w ich bazie potencjalnych dawców. Zapytał czy nadal jest zainteresowana oddaniem szpiku.

Byłam w totalnym szoku. Bez wahania odpowiedziałam, że jak najbardziej tak - mówi pani Dominika.

Później pojawiła się seria pytań m.in. o stan zdrowia, choroby, zażywane leki, o to czy jest lub była w ostatnim roku w ciąży oraz czy w ostatnim czasie była w Tajlandii lub Afryce. Pani Dominika wspólnie z mężem uwielbia podróżować i w listopadzie ub. roku planowała wylot do Tajlandii. Plany te pokrzyżowała jednak pandemia koronawirusa. Podobnie było w przypadku planów spędzenia urlopu w Egipcie lub Tunezji. To był niesamowity zbieg okoliczności, dzięki któremu miała szansę zostać dawcą.  

Po zakończeniu rozmowy rozpłakałam się, to były tak duże emocje. Nie każdy może pomóc tej chorej osobie, tylko ja. To ode mnie może zależeć jej życie - wspomina.    

   
Konieczne było przeprowadzenia badań krwi, które miały potwierdzić zgodność. Na wyniki trzeba było czekać kilka tygodni. W końcu 1 kwietnia tuż przed świętami wielkanocnymi usłyszała, że ma swojego genetycznego bliźniaka. Potrzebne były kolejne, kompleksowe badania i wywiad. Trzeba było wypełnić także dokumenty, w których kilkukrotnie znajdowała się informacja, że rezygnacja na tym etapie może skutkować śmiercią biorcy.

Zrezygnować z bycia dawcą można na każdym etapie. Ogranicza nas tylko nasze sumienie - tłumaczy Dominika.

Wyniki badań wypadły dobrze. Wyznaczono termin pobrania szpiku na poniedziałek 19 kwietnia. Cztery dni wcześniej zaczęła przyjmować zastrzyki z czynnikiem, który ma za zadanie mobilizować komórki macierzyste do namnażania, zwiększonego wzrostu.

Wielki dzień

Emocje były ogromne, krótko spałam. Nie mogłam zasnąć, przewracałam się z boku na bok - wspomina pani Dominka.

Budzik zadzwonił o godz. 5.30. To był moment, gdy trzeba było opuścić ciepłe łóżko i pojechać do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie przeprowadzono popranie metodą aferezy. Polega ona na oddzieleniu w separatorze (specjalistycznym urządzeniu) komórek krwiotwórczych od innych komórek krwi. Wenflony umieszczane są w lewej i prawej ręce pacjenta. Krew wypływa z jednej ręki i trafia do separatora, który ją filtruje i komórki krwiotwórcze transportuje do specjalnego woreczka. Następnie krew wzbogacona elektrolitami i wapniem wraca do drugiej ręki. Cały proces trwa od dwóch do czterech godzin. To zależy kto jest naszym biorcą, czy dziecko czy dorosły człowiek. Czasem zabieg powtarza się jeszcze raz następnego dnia.

Mój biorca nie potrzebował aż tak dużo komórek krwiotwórczych. W ciągu czterech godzin aparatura przefiltrowała całą moją krew trzykrotnie - mówi pani Dominika.

Podczas zabiegu pacjenci leżą na wygodnych fotelach. Mogą czytać, słuchać muzyki, oglądać filmy lub przeglądać internet z pomocą ręki, do której wpływa krew. Mają też do dyspozycji jedną trzyminutową przerwę, by skorzystać z toalety.
 

Pobranie szpiku - to nie boli

W społeczeństwie wciąż panuje przekonanie, że pobranie szpiku to niezwykle bolesna procedura. Faktycznie tak jest, jednak w przypadku pobrania szpiku poprzez wkłucie do talerza kości biodrowej. Wówczas dawca jest przez anestezjologa wprowadzany w stan znieczulenia ogólnego. Takie pobrania to jednak obecnie rzadkość. Stanowią 10-15 procent ogółu. Metoda aferezy jest natomiast praktycznie bezbolesna.

Jedyny ból to ukłucie igły podczas zakładania wenflonu. Podczas powrotu krwi do naszego organizmu czujemy delikatny chłód. Nie jest to jednak problematyczne - dodaje.

 

Kim jest uratowana osoba?

Szpik pani Dominiki trafił do dziewczynki z Polski. Dane biorcy i dawcy przez dwa lata objęte są tajemnicą, dlatego w tym momencie niewiele wiadomo na jej temat. Po dwóch latach, jeśli obie strony wyrażą zgodę może dojść do spotkania. Takie rozwiązanie ma chronić obie strony. Czasem potrzebny jest kolejny przeszczep, biorca mógłby wywierać wpływ na dawcę, lub ten żądać za to korzyści finansowych. Dochodzi również kwestia emocji i przywiązania – organizm biorcy może mimo przeszczepu nie przyjąć szpiku, a biorca może odejść… To dodatkowo może obciążać emocjonalnie dawcę, który przedwcześnie poznałby dane osobowe chorego.
   

Być może kiedyś podróżując po Polsce minęłam na ulicy jej rodziców, Polska jest mała. Mam możliwość uzyskania informacji nt. stanu jej zdrowia lub wysłania do niej anonimowo listu poprzez fundację, oczywiście jeśli ona wyrazi zgodę na jego przyjęcie - podkreśla pani Dominika.

Fundacja organizuje także spotkania dawców i biorców. Pani Dominika bardzo by chciała poznać dziewczynkę, której ofiarowała szpik oraz jej rodziców.

Rejestracja w bazie potencjalnych dawców

 
Pani Dominka dwukrotnie podjęła próbę rejestracji w bazie potencjalnych dawców szpiku. Pierwszy raz, gdy była jeszcze w liceum. Nie dostała wówczas potwierdzenia, jak mówi była dość szczupłą osobą i prawdopodobnie to stanęło na przeszkodzie. Kolejna okazja do rejestracji pojawiła się na studiach. Pobrano wymaz, jednak również nie otrzymała żadnej informacji zwrotnej o tym, czy może zostać dawcą.

Nikt mnie nie namawiał do rejestracji, zawsze sama chciałam to zrobić. To coś wspaniałego móc komuś pomóc - podkreśla.

Rejestracja w bazie powinna być przemyślaną decyzją. Jeśli nie jesteśmy przekonani do tego, czy chcemy oddać szpik lepiej tego nie robić, nie dawać złudnej nadziei chorej osobie. Jeśli nasz stan zdrowia się pogorszył lub rozmyśliliśmy się możemy się wyrejestrować. Ważne również, by w sytuacji, gdy znajdzie się nasz genetyczny bliźniak i zdecydujemy się oddać szpik nie rezygnować w trakcie trwania procedury.

Wcześniej świeżo pobrane komórki były od razu transportowane do miejsca, gdzie dokonywany jest przeszczep. Osoba go otrzymująca przyjmowała silne leki, chemię, która osłabiała organizm. Jeśli ktoś w ostatniej chwili rezygnował zdarzało się, że taka osoba umierała - tłumaczy pani Dominika.

W ostatnim czasie z uwagi na sytuacje epidemiologiczną komórki krwiotwórcze są mrożone. Dawca ma prawo zrezygnować na każdym etapie, nawet minutę przed podłączeniem do aparatury. To jednak jest bardzo nieodpowiedzialne zachowanie.

Osoby po oddaniu szpiku nie powinny przez dwa tygodnie uprawiać intensywnego wysiłku. Zwracane są im koszty dojazdu, posiłków oraz hotelu. Przysługuje im także zwolnienie L4 w wysokości 100 proc. Mogą one liczyć także na takie przywileje jak przyjęcie do lekarza poza kolejnością oraz darmową komunikację miejską w niektórych miastach. Osoby, które co najmniej dwukrotnie oddały komórki krwiotwórcze zostają honorowymi dawcami, mogą liczyć na min. na refundację leków.

Najważniejsza jest jednak świadomość, że mogliśmy podzielić się swoim szpikiem, który może okazać się darem życia - puentuje pani Dominika.

FLESZ - Szczepienia dla dzieci już wkrótce

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto