Zeznawał dwukrotnie. - Pierwszym razem przekonywał, że nóż należał do brata i on w samoobronie ugodził go nim. Za drugim razem wyznał, że ostrze było jego. Nosił je, bo bał się brata- relacjonuje Bogusława Marcinkowska z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Wczoraj Dominik G. pokazał policjantom, gdzie zakopał narzędzie zbrodni. - Najpierw, po zadaniu ciosu wyrzucił nóż, chwilę po ten wrócił się po niego, by ukryć przy Szkole Podstawowej na ul. Paderewskiego, kilkadziesiąt metrów od zajścia - informuje Marcinkowska.
Bracia byli ze sobą skłóceni od dłuższego czasu. 29-latek twierdzi, że Kuba ściągał na siebie kłopoty. Ich mieszkanie w bloku przy Palcu Słonecznym często nawiedzali policjanci.
- Wyznał, że w chwili tragedii puściły mu nerwy - zaznacza prokurator Marcinkowska. Mężczyznę ujęto w Bielsku-Białej w niedzielę w nocy. Od tego czasu przebywa w chrzanowskim areszcie. Spędzi w nim trzy miesiące do rozprawy. W jego ujęciu pomógł monitoring oraz świadkowie zdarzenia.
Jedną z osób, które zeznawały była Agnieszka Firszt, sprzedawczyni w sklepie Lewiatan w Libiążu, która reanimowała Kubę przed przyjazdem karetki. - W sobotę około godziny 20 do sklepu wszedł Kuba po coś do picia. Zamieniliśmy kilka słów i wyszedł - wspomina Agnieszka Firszt. Chwilę później do lady podbiegł starszy brat Kuby, Dominik i zaczął krzyczeć, bym pomogła mu ratować brata.
- Wybiegłam ze sklepu. Jedną ręką zaczęłam uciskać okolice krwawiącej rany, a druga dzwoniłam na pogotowie - opowiada libiążanka zarzekając się, że nie wiedziała, że to on był oprawcą. W niedzielę około południa przed sklepem pocieszała Przemka, najmłodszego z trzech braci G. gdy ten żalił się, że martwi się o Dominika. Mówił, że nie wrócił do domu na noc i boi się, by nie zrobił sobie czegoś złego. Jeszcze w poniedziałek po zatrzymaniu podejrzanego przez policję Przemek nie przyjmował do wiadomości, że jego brat jest mordercą.
24-letni Kuba G. osierocił trzyletniego synka. Mieszkał w bloku z matką, kobietą swego życia, dzieckiem oraz dwójką braci. Libiążanie wspominają go jako spokojnego, miłego człowieka. - Nie był żadnym pijakiem, ani agresorem. Dobry chłopak - mówią sąsiedzi na osiedlu. Nie mogą uwierzyć, że zginął z rąk własnego brata.
- Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia. Dominik powinien dostać najsurowszą z możliwych kar - grzmią libiążanie. Od soboty zapalają nowe znicze w miejscu zbrodni, pod samym sklepem.
Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?