Mieszkańcy osiedla Kąty mają dość życia w ciągłym smrodzie. Fetor unoszący się znad wysypiska w sąsiednim Balinie przeszkadza im od dawna, ale od kilku tygodni jest nie do zniesienia.
Smród nadchodzi falami
- W ciepłe dni zamiast odpoczywać z dziećmi w ogródku zamykamy się szczelnie w domach, by nie czuć tego odoru - przekonuje Jerzy Mikłas z ulicy Śląskiej. Wtóruje mu Jan Siewniak z ulicy Spacerowej. - We wtorek wieczorem przyszła taka fala smrodu, jakby ktoś wylał ścieki zmieszane z najgorszymi odpadami tuż koło moich drzwi. Był to tak silny zapach, że zbierało na mdłości - przekonuje mężczyzna.
Roman Madejski, przewodniczący os. Kąty, uważa, że problem nasilił się rok temu, kiedy przy wysypisku śmieci otwarto kompostownię. - Miała sprawić, że smród zniknie z osiedla, a jest jeszcze gorzej - mówi Madejski. Miejscowi zebrali ponad 400 podpisów pod protestem, który trafił do wojewody, marszałka województwa małopolskiego, sanepidu, a nawet Najwyższej Izby Kontroli.
- Nie damy rady dłużej żyć w takich warunkach. Nie mamy czym oddychać! - grzmi Michał Głąb z Kątów.
Kilka dni temu na odór z wysypiska narzekali także mieszkańcy centrum Chrzanowa.
- Nie zależy nam, by zamykać wysypisko, bo gdzieś te odpady zwozić trzeba. Chcemy tylko, by należycie je zabezpieczono, tak by nie były uciążliwe - zaznacza Roman Madejski. Za przykład daje Wiedeń, gdzie w centrum miasta funkcjonuje spalarnia odpadów. - Nic nie czuć. Nikt nie narzeka - podkreśla.
Mieszkańcy os. Kąty podejrzewają, że odpady składowane są nieprawidłowo, dlatego śmierdzi. Doszły do nich również plotki, że na wysypisku część śmieci przerabiana jest na biopaliwa.
- Podobno zarządca wysypiska chciał zarobić na sprzedaży tych biopaliw, ale że okazały się słabe jakościowo i nikt ich nie kupuje, wrzucane są do dziury - powtarza zasłyszane plotki jeden z miejscowych.
Ostatnio na wniosek burmistrza Chrzanowa Ryszarda Kosowskiego radni postanowili zastawić pod bankowe kredyty gminne działki, na których znajduje się wchodząca w skład wysypiska kompostownia. Spółka Eneris, która ma prawie 70 proc. udziałów w Zakładzie Gospodarki Odpadami Komunalnymi (ZGOK) i zarządza wysypiskiem, zaciągnęła na jej budowę 34 mln zł pożyczki. O hipotekę banki upomniały się dopiero teraz.
Gmina nie ma kontroli
Chrzanowianie mają też żal do burmistrza i radnych, że oddali pod zastaw działki. Chrzanów, Trzebinia i Libiąż, które tworzą Międzygminny Związek Gospodarka Komunalna, razem mają tylko 18 procent udziałów w ZGOK. Uważają, że to nieuczciwe zastawiać majątek gminny na rzecz spółki, na którą gmina ma minimalny wpływ i nie potrafi nawet wyegzekwować, by nie śmierdziało.
Roman Madejski w proteście odszedł nawet z klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości, gdzie od lat był przewodniczącym, po tym jak jego koledzy z klubu zagłosowali za zastawieniem działek, choć prosił ich o wstrzymanie się z tą decyzją do czasu zabezpieczenia składowiska.
ZGOK nie przyznaje się do tego, że śmierdzi od nich. Bartosz Lewicki, rzecznik spółki Eneris przekonuje, że fetor wcale nie musi pochodzić ze składowiska.
- We wtorek byliśmy w Balinie i nie było czuć żadnego przykrego zapachu - zaznacza Lewicki. Dodaje, że także żadna z kontroli nie wykazała uchybień. - Niewykluczone, że ktoś nielegalnie wylewa odpady z szamba do lasu, a smród przypisuje się nam - uważa rzecznik Eneris.
Obiecuje jedynie, że aby uwolnić się od zarzutów, spółka pomyśli o instalacji czujników, które pomogą zmierzyć intensywność wydzielania zapachów poszczególnych substancji.
Roman Madejski jest oburzony wypowiedzią Bartosza Lewickiego. - To obraza dla ludzi. Jesteśmy podpięci do kanalizacji - zapewnia.
Ryszard Kosowski, burmistrz Chrzanowa, również uważa, że smrodowi winne jest wysypisko.
- Musimy jednak dokładnie ustalić przyczyny i je rozwiązać - mówi, dodając, że w tej chwili wygląda to tak, że ludzie zgłaszają sprawę do Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego, które kontaktuje się z inspektorami ochrony środowiska.
- Inspektorzy mają uprawnienia, by wejść na teren zakładu, i odpowiednie kompetencje, by dokonać kontroli i oceny. Chciałbym, aby takie kontrole przeprowadzane były częściej, nie tylko wtedy, gdy śmierdzi. Dzięki temu dowiedzielibyśmy się, czy wszystko działa prawidłowo - mówi burmistrz.
Do tej pory gmina nie prowadziła kontroli na wysypisko. Możliwe, że źródłem przykrych zapachów jest jego część przeznaczona do zamknięcia. Jeszcze nie zrekultywowana.
Zobacz też: Złote rady urzędników dla mieszkańców, czyli jak przetrwać ŚDM 2016
Źródło: gazetakrakowska.pl
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?