Duchy, zjawy, diabły i inne zmory, czyli sześć regionalnych legend z dreszczykiem. ZDJĘCIA

Legenda o św. Jacku Historia ta wiąże się z okresem XV wiecznych wojen. Opowiada ona o powstrzymaniu czeskiego najazdu na Oświęcim. Najeźdźcy, którzy zajęli Śląsk, podeszli do ujścia Soły i bram Oświęcimia. Czesi skupili swój atak na klasztorze poza murami miasta. Klasztor stanowił wtedy schronienie dla zakonników i okolicznej ludności, którzy zaczęli modlić się do Jacka Odrowąża, który za życia był dominikaninem i miał czynić cuda. Modlitwy odniosły skutek, ponieważ wchodzący po drabinach innowiercy nie byli w stanie utrzymać się na dachu. Legenda mówi o tym, że, gdy tylko najeźdźca postawił stopę na dachu klasztoru, spadał w dół jak rażony gromem. Trwało to cały dzień i noc. Dach klasztoru zdążył już spłonąć, ale kiedy nastał świt, nad budynkiem pojawiła się postać odziana w habit dominikański. Postać przeraziła Czechów, którzy natychmiast wycofali swoje wojsko. Pamięć o św. Jacku jest kultywowana do dziś, dzięki corocznym obchodom odpustu na jego cześć.
(Z opracowania legendy Leszka Żaka)