Dariusz Gomółka i Rafał Suszeński, którzy właśnie weszli do zarządu Fabloku od poniedziałku są niedostępni nie tylko dla prasy, ale i dla załogi zakładu i związkowców. - Obiecywali, że w poniedziałek do godziny 14 spotkają się z nami i dadzą nam odpowiedź, kiedy dostaniemy jakiekolwiek pieniądze. W środę na zakończenie dniówki nadal nie przyszli do ludzi - nie kryją rozczarowania związkowcy Metalowców i Solidarności.
Ze stołków właśnie pospadali członkowie rady nadzorczej zakładu wraz z samą prezeska, Marią Pitalą. Wszyscy od ubiegłego piątku przebywają na zwolnieniu lekarskim.
Inwestor, Folmes Holding Capital, polska firma z siedzibą na Cyprze - który jesienią wykupił 57 procent udziałów spółki nadal nie wypłacił pracownikom wypłat. Na pensje, mimo obietnic, czekają od października. - To, co aktualnie dzieje się w firmie nazwałbym dogorywaniem - wyznaje ze smutkiem Wiesław Patyk, szef związków zawodowych zakładu. Stracił już nadzieję, ze uda się go uratować.
Uważa, że Zbigniew Majcherek, ich zwodził. - Za bezcen, bo za jedyne 500 tysięcy złotych wykupił większościowy pakiet udziałów firmy. Teraz położy nas na łopatki, tak samo jak zrobił to z poznańskimi Zakładami Naprawy Taboru Kolejowego - twierdzi związkowiec. Ma żal, że wbrew zapewnieniom, nie wyciągnął jej z kryzysu. Od listopada nie zapłacił pracownikom zaległych pensji, nie mówiąc o gwarantowanych 20 milionach na wyrównanie zaległości wobec urzędów i instytucji.
- By przetrwać ludzie musieli sprzedawać stary złom, który zalegał z zakamarkach - wyznaje ze smutkiem. Pieniądze szły na ogrzewanie fabryki. A jak coś zostało, rozdzielane było miedzy załogę, by mieli choć na chleb. Wraz z odwołaniem starej rady nadzorczej Fabloku powołano nową. W jej skład weszli : Tomasz Tużański, Bartosz Jamrożkiewicz, Żuk Dorota, Dariuszu Gomółka oraz Rafał Suszeński. Dwaj ostatni weszli do zarządu.
Załoga zakładu wystosowała do nowych władz ultimatum. - Jeśli do piątku, 22 lutego nie dostaniemy zaległych wypłat, składamy kolejny już wniosek do sądu o ogłoszenie upadłości - zaznacza Wiesław Patyk. Tego samego dnia wznowią również strajk. - Nie wierzymy już w obiecanki szefów, że pieniądze będą, jeśli wycofamy wniosek o upadłość. Nie damy się zbajerować - grzmi związkowiec.
Już nawet niemiecki kontrahent, dla którego Fablok buduje podzespoły do lokomotyw pomału wycofuje się ze współpracy. - Przez lata byliśmy marką samą w sobie. Teraz, polityka i zawirowania w firmie sprawiły, ze przestaliśmy być wiarygodni. Klienci odwracają się od nas - załamuje głos Wiesław Patyk. Z niecierpliwością czeka na syndyka, którego sąd przyśle do zakładu po ogłoszonej upadłości.
- Jeśli syndyk ogłosi upadłość, będziemy mogli skorzystać z funduszu gwarancyjnego, dzięki któremu każdy pracownik przez trzy miesiące będzie otrzymywał po 3,6 tysiąca złotych brutto - informuje związkowiec.
Do tej pory z pracy zwolniło się ponad pięćdziesięciu pracowników. Czterdziestu odeszło z początkiem roku. W ciągu ostatnich dwóch tygodni dołączyło do nich około piętnastu kolejnych. Część z nich przeszła na emeryturę. Pozostali na zasiłek dla bezrobotnych. Nieliczni znaleźli zatrudnienie w lokalnych firmach.
- Nawet kierowcy odeszli, bo szefostwo posprzedawało samochody - łapie się za głowę Wiesław Patyk. Oddał Fablokowi kilkadziesiąt najlepszych lat swego życia. I choć nie wie jeszcze, czym będzie się zajmował po zamknięciu zakładu, chce, by ten koszmar w końcu się skończył. - To dramat nie tylko dla załogi, ale całego Chrzanowa - podkreśla.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?