Klasztor w Alwerni: wracają do siebie

Fakty24: Zobacz najświeższe informacje z Krakowa i Małopolski!

- Jesteśmy wspólnotą i choć bardzo dobrze mieszkało nam się w domach alwernian, to powinniśmy być razem - podkreśla ojciec Zbigniew. Od marca, kiedy spłonął klasztor, siedmioro zakonników mieszkało w trzech rożnych domach, m.in. w rodzinnym domu aktora Andrzeja Grabowskiego.

Teraz swoje cele mają w wydzielonej części korytarza na parterze, oddzielonej od reszty drzwiami. Obowiązuje tam znów klauzura, tzn. zakaz wstępu osobom z zewnątrz, a szczególnie kobietom. Na razie jednak ten zakaz musi być traktowany z przymrużeniem oka. Korytarz to jedyna droga, by pracownicy remontujący klasztor mogli wejść na część dachu. Tam też jest jedyna w tej chwili czynna toaleta.

Od zeszłej soboty działa klasztorna kuchnia, gdzie kucharki gotują teraz dla prawie czterdziestu mężczyzn - robotników i zakonników. Oprócz gotowania codziennych posiłków robią przetwory na zimę z owoców z przyklasztornego ogrodu.

Nadal nabożeństwa są odprawiane w remizie OSP. Tam też działa kancelaria parafialna.

Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pierwsza msza święta w kościele zostanie odprawiona w listopadzie.

Do zakończenia wszystkich prac jednak potrzeba jeszcze lat. Koszty szacowane są na około 20 milionów złotych. Na poszycie dachu do końca roku zostanie wydanych około 5 mln zł. Powierzchnia dachu nad klasztorem ma około 2 tys. metrów kwadratowych. Nad kościołem jest kilkaset dodatkowych metrów. Zakonnicy podkreślają, że wykonanie dachu jest najważniejsze, by deszcze przestały zalewać wnętrza. Nadal nie wiadomo, czy w tym roku uda się odbudować małą wieżę, która całkowicie spłonęła w marcowym pożarze.

Serwis Wybory 2011: Najświeższe informacje wyborcze z Małopolski!

Weź udział w akcji Chcemy Taniego Paliwa! **Podpisz petycję do rządu**

Mieszkania Kraków. Zobacz nowy serwis