Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Libiąż. Przekazała oszustowi 80 tys. złotych. Dała się nabrać metodą „na policjanta”

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Fot. Policja
W powiecie chrzanowskim uaktywnili się amatorzy łatwej gotówki. Ich celem są głównie seniorzy, ale nie tylko. Ostatnio mieszkanka gminy Libiąż po telefonie od „policjantki” przekazała „kurierowi” 80 tys. zł zł tytułem „kaucji” za córkę, która „spowodowała wypadek”. Szybka i profesjonalna reakcja kryminalnych z Komendy Powiatowej Policji w Chrzanowie zakończyła się zatrzymaniem oszusta i odzyskaniem wyłudzonych pieniędzy.

Oszuści stosujący znaną powszechnie metodę „na policjanta” i „na wnuczka”. Tylko jednego dnia kilka osób z gminy Babice odebrało informacje o spowodowaniu wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym przez ich najbliższe osoby i potrzebie wpłacenia za nich poręczenia w zamian za uchylenia aresztu. Koszt takiego poręczenia miał wynosić 200 000 zł. Informacje o wypadku były oczywiście fałszywe.

Telefon z podobną treścią wydarzeń odebrała 49-letnia mieszkanka gminy Libiąż. Po drugiej stronie słuchawki usłyszała kobietę podającą się za policjantkę. Powiedziała, że córka kobiety spowodowała wypadek. Wystraszona i zdezorientowana kobieta oświadczyła, że nie posiada 200 000, a jedynie 80 000 zł, które może przekazać. Chwilę później pod dom pokrzywdzonej podjechał mercedesem „kurier”, który zabrał zapakowane pieniądze.

Szybka akcja policjantów

Po jego odjeździe kobieta zorientowała się, że padła ofiarą oszustwa i poinformowała policję. Chrzanowscy kryminalni wiedzieli, że w tym przypadku liczy się czas. Traktując sprawę priorytetowo ustalili, że „kurier” zjechał na autostradę A4 w kierunku zachodnim i ruszyli w pościg. Zatrzymali go w dogodnym i bezpiecznym momencie tj. w punkcie poboru opłat w okolicach Wrocławia. Zatrzymanym okazał się być 23-letni mieszkaniec Śląska. W samochodzie, który prowadził policjanci zabezpieczyli paczkę, a w niej 80 000 zł, które odebrał od pokrzywdzonej mieszkanki gminy Libiąż. 23-latek trafił do aresztu. Usłyszał zarzut oszustwa za co grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności. Prokurator zastosował wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego. Sprawa jest rozwojowa, trwa ustalenie wspólników podejrzanego.

Policjanci przypominają, że nigdy nie żądają przekazywania oszczędności w celu ich ochrony ani nie pobierają kaucji i nie pośredniczą w przekazywaniu gotówki! Policja nigdy nie informuje telefonicznie o prowadzonych działaniach. Odbierając taki telefon, można być pewnym, że rozmowa jest z oszustem.

Vademecum zasad działania oszustów, czyli jak nie paść ich ofiarą

Metoda "na policjanta"

Rozmówca podaje się za policjanta, który prowadzi tajną akcję, mającą na celu ochronę oszczędności, zgromadzonych przez seniorów na rachunku bankowym. Jednocześnie informuje, że tylko współpraca z organami ścigania pozwoli na uratowanie pieniędzy przed defraudacją. Aby uwiarygodnić swoją historię, fałszywy stróż prawa prosi o wybranie numeru alarmowego 112 lub 997, ale jednocześnie nie rozłącza się. Po wybraniu przez ofiarę wskazanego numeru, w słuchawce pojawia się kolejny głos informujący o połączeniu z rzekomym dyżurnym komendy, który potwierdza tożsamość swojego przedmówcy jako policjanta. Kolejno następuje telefoniczne instruowanie pokrzywdzonego, w  jaki sposób ma wypłacić pieniądze i komu je przekazać lub gdzie pozostawić. Oszuści najczęściej proszą o przekazanie pieniędzy osobie, która się po nie zgłosi albo też przelanie na podane konto bankowe, które rzekomo należy do Policji. Coraz częściej by nie narazić się na zdemaskowanie, złodzieje proszą o pozostawienie pieniędzy np. w koszu na śmieci lub wyrzucenie ich przez okno.
 

Metoda "na wnuczka"

Do pokrzywdzonego dzwoni osoba przedstawiająca się za wnuczka (lub innego członka rodziny), który pilnie potrzebuje pomocy finansowej. Rozmowa zawsze prowadzona jest w taki sposób, by ofiara sama podała imię np. wnuczka czy siostrzeńca. Później następuje wypytywanie o zgromadzone oszczędności i opowiadanie wyimaginowanych historii o przeznaczeniu pieniędzy. Jednocześnie pada zapewnienie o szybkim zwrocie długu. Oczywiście będący w potrzebie członek rodziny nigdy nie może odebrać „pożyczki” osobiście, bo właśnie załatwia ważną sprawę, ale ma znajomego, który się po nią chętnie zgłosi. Pokrzywdzeni dowiadują się o tym, że zostali oszukani w momencie, gdy dochodzi do rozmowy z prawdziwym członkiem rodziny, który o pożyczce nic nie wie.
 

Metoda "na wypadek"

Oszust, dzwoniąc do pokrzywdzonego, przedstawia się jako policjant lub kolega bliskiego członka rodziny. Tym razem wymyśla historię o rzekomym wypadku, którego sprawcą jest osoba bliska ofierze, a jedynym ratunkiem uniknięcia kary jest przekazanie „poszkodowanej w wypadku” znacznej sumy pieniędzy. Najczęściej pada informacja, że krewny nie może zgłosić się po pieniądze osobiście, ponieważ właśnie składa zeznania w komisariacie. Podobnie jak w metodzie „na wnuczka”, pieniądze od seniora odbiera znajomy dzwoniącego.
 

Metoda "na pracownika banku"

Rozmówca podaje się za pracownika banku. Informuje ofiarę, że z jej konta skradziono pieniądze. Następnie do pokrzywdzonego telefonuje rzekomy policjant, który potwierdza fakt defraudacji pieniędzy z rachunku bankowego oraz przestrzega, że może dojść również do kradzieży mieszkaniowej. W celu ochrony przechowywanych w domu kosztowności i gotówki poleca albo przekazanie ich osobie, która się po nie zgłosi, albo np. wyrzucenie przez okno lub pozostawienie ich np. we wskazanym koszu na śmieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto