Zerwany tynk po skrzynce na listy to sprawka Poczty Polskiej. Jej pracownicy kilka dni temu zdemontowali metalowy pojemnik, by obniżyć go o dwadzieścia centymetrów. - To jakiś absurd - denerwuje się Marek Cygan, ochotnik z Libiąża. Nie może zrozumieć, czemu miał służyć ten zabieg.
- Może obniżali skrzynki w całym kraju, by dostosować je do standardów unijnych - snuje domysły Cygan. - Lecz tych kilka centymetrów nie stanowi przecież żadnej różnicy. Dzieci przedtem i tak dostawały do otworu na listy - przekonuje.
Złości nie kryje też prezes OSP Jan Wojtal. - Zniszczyli nam bezczelnie budynek i zostawili obdarty. Pieniądze i robota poszły w niwecz - macha ręką zrezygnowany. Liczył, że pracownicy poczty się zrehabilitują i dał im tydzień na odnowienie tynku. Nie doczekał się.
Obskurna ściana strażnicy razi w oczy także przechodniów. - To wygląda gorzej niż atak chuliganów szpecących bloki sprayem - przekonuje Lidia Kosowska z Libiąża. Nie może uwierzyć, że pracownicy poczty pozostawili po sobie taką wizytówkę. - Jeśli chcą uchodzić za solidną firmę to wypadałoby, żeby w mig naprawili zniszczony tynk - przekonuje kobieta.
Tomasz Borowski z biura rzecznika prasowego Poczty Polskiej w Warszawie przyznaje, że nie słyszał o żadnym ujednoliceniu wysokości skrzynek pocztowych.
- Jeśli nasi ludzie rzeczywiście zniszczyli elewację, będą ją musieli naprawić - przyznaje Borowski. Obiecuje też dowiedzieć się dlaczego skrzynka została obniżona o tych kilka centymetrów. Sam nie widzi w tym większego sensu.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?