Katarzynie Waśniewskiej początkowo współczuł cały kraj. Zachowanie Katarzyny Waśniewskiej od początku do końca w tej historii było zaskakujące. Kiedy jeszcze trwało śledztwo, pozowała do prasowych zdjęć w bikini, tańczyła na rurze w nocnym klubie, ukrywała się przed policją. Na procesie jej koleżanka z podwórka opowiadała, że Katarzyna wyrwała jej kiedyś ulubioną lalkę z rąk, rozbiła o drzewo i powiedziała, że lepiej niż w mamę, bawić się w pogrzeb. Dzisiaj Waśniewska odsiaduje 25-letni wyrok więzienia.
Sławna mama Madzi nie szuka już rozgłosu. Czasem w sieci odzywają się kobiety, które siedziały z nią w jednym więzieniu. Mówią, że często ma obstawę strażników, bo osadzone nie tolerują zabójczyń dzieci, była bojkotowana, poniżana. Przyjmowała to spokojnie. Ale emocje nie są już tak silne, jak kiedyś. Ona sama w pierwszych latach odsiadywania wyroku udzielała jeszcze wywiadów. Przyznawała, że w celi musi sprzątać po innych, je ostatnia, ale jedzenie jej nie smakuje, bo to głównie ,,pawiany”, czyli konserwy i mortadele. Takie menu czeka ją jeszcze przez 15 lat, bo najwcześniej będzie mogła wyjść na wolność w 2037 roku.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA
We wtorek 24 stycznia 2012 roku rozeszła się wiadomość, że w Sosnowcu młoda matka została zaatakowana przez porywacza dzieci. Koło godz.18 kobieta pchała wózek z niemowlęciem w stronę ulicy Nowopogońskiej, na ulicy Lwowskiej dostała cios w głowę, a jej dziecko porwano. Takie bezczelne porwania są na świecie bardzo rzadkie, cała policja w regionie stanęła więc na nogi. Szukali policjanci, strażacy, zwykli mieszkańcy. Kobieta opowiadała, że szedł za nią jakiś mężczyzna, podała nawet, jak był ubrany. Rzeczywiście, jeden z monitoringów zarejestrował takiego przechodnia, który przez jakiś czas szedł za Waśniewską. Miał z tego powodu sporo kłopotów, ale okazało się, że nie mógł porwać dziecka.