Jeszcze kilka lat temu Mętków pod Babicami był rajem dla turystów. Położony na obrzeżach Jury Krakowsko-Częstochowskiej, kusił pięknymi lasami ze ścieżkami rowerowymi i zabytkowym kościółkiem z modrzewia. Od sześciu lat, kiedy część lasu wykupili stomatolog z Chrzanowa i firma handlowo- usługowa z Nawojowej, kilka razy dziennie zaczęły zajeżdżać tam wielki tiry wypchane po brzegi śmierdzącymi odpadami ściekowymi z oczyszczalni w Chrzanowie i Oświęcimiu. Mieszkańcy protestują.
Zdzisław Bolek, sołtys wsi, nie może znieść, gdy wielkie tiry gubią po drodze cuchnący płyn. - Śmierdzi niemiłosiernie nawet w Babicach, a do tego ziemia się trzęsie za każdym razem, gdy pędzą przeładowane. To one zniszczyły całą gminną drogę - łapie się za głowę bezsilny sołtys.
Boi się, że rosnąca z dnia na dzień góra smrodów zatruje pobliski zbiornik wód gruntowych - Płaziankę. - Już nie chodzi tylko o ten przeraźliwy smród, ale przede wszystkim o nasze zdrowie - przekonuje Jan Drabiec z Mętkowa.
Radosław Warzecha, wójt Babic, przypomina, że walka o świeże powietrze trwa wiele lat. - W 2006 roku, po interwencji radnych, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska zakazał stosowania osadów ściekowych na obszarach ochronnych zbiornika wód podziemnych. Przedsiębiorca odwołał się jednak do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które oddaliło decyzję WIOŚ - wspomina rozgoryczony wójt. Tłumaczy, że właściciele pól obronili się twierdząc, że nie składują ścieków, tylko nawożą ziemię.- A to bzdura, bo warstw tej cuchnącej mazi jest tam tyle, że przez lata nic tam nie wyrośnie - przekonuje Robert Matyskiel z Babic.
Babiccy radni próbowali walczyć z przedsiębiorcami ustawiając na drodze gminnej zakaz poruszania się dla tirów. - Policja nałożyła na nich kilka mandatów, ale to nic nie dało - wspomina rozgoryczony Kazimierz Kościelniak, radny. Zdesperowani mieszkańcy ze swoim wójtem na czele nie dają jednak za wygraną. Postanowili ponownie zaprosić inspektorów WIOŚ, by zbadali osad pod kątem jego szkodliwości dla środowiska i sprawdzili, czy składowisko nie zanieczyściło znajdującego się nieopodal ujęcia wody.
- Podejrzewamy, że obaj właściciele osadów ściekowych łamią prawo - zaznacza wójt Warzecha. Liczy, że inspektorzy WIOŚ z Krakowa powstrzymają niekontrolowane składowisko osadów.
Wiesław Domin z wydziału ochrony środowiska w chrzanowskim starostwie także widzi rażące naruszenia. - Zwożony nawóz powinien być natychmiast zaorany, tymczasem jest składowany. To niedopuszczalne - twierdzi. Ale podkreśla, że starostwo nie jest w tej sprawie organem decyzyjnym.
Jeśli wyniki badań przeprowadzonych przez inspektorów WIOŚ wykażą, że dopuszczalna ilość składowanych odpadów jest przekroczona, wówczas wójt może zlecić zlikwidowanie osadu. Piotr Michalik, jeden z właścicieli terenu, na który zwożone są ścieki, nie chciał komentować sprawy.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?