Muzyczne pasje wójta gminy Babice

Na co dzień pod krawatem, w dobrze skrojonym garniturze. Po pracy chwyta za gitarę i zaczyna komponować kolejne kawałki. Muzyka jest jego pasją od najmłodszych lat i mimo ogromu obowiązków nadal marzy, że znów stanie na scenie i zaśpiewa przed wielką publicznością. 38-letni Radosław Warzecha z Babic jest chyba jedynym wójtem w regionie, w którego żyłach płynie blues i rock.

- Czasem żal tych długich włosów, choć dziś pewnie nie byłyby już tak gęste jak w liceum - uśmiecha się z sentymentem, przeglądając zdjęcia z pierwszych prób swej kapeli Honky Tonk. Grali mocno, rockowo, ale ich styl łagodziły jazzowe inspiracje gitarzysty. Radosław kocha zespół Dżem i słabość do tekstów i wokalu Ryśka Riedla starał się wpleść w swoją twórczość.

- Muzyka była szczera, bo wypływała z naszego serca - zaznacza wójt Babic. Żałuje, bo w momencie, gdy ich kariera zaczęła nabierać rumieńców (wygrali Ogólnopolski Przegląd Zespołów w Rybniku i nagrali płytę w Czechach) - życie osobiste zaczęło krzyżować plany. Gitarzysta stracił pracę i za chlebem wyjechał do Norwegii. Basista przeprowadził się do Krakowa, Radosław założył rodzinę i praca w urzędzie zaczęła zabierać coraz więcej czasu.
- To wszystko można jednak odbudować - nie traci entuzjazmu.

- Próby mogą być raz na miesiąc albo nawet rzadziej, bo pracować może każdy w domu. Jest przecież internet. Materiał można wysyłać e-mailem - przekonuje sam siebie. Tak naprawdę to marzy mu się jednak, by zebrać wszystkich muzyków, z którymi kiedyś grał i nagrać coś swojego, takiego bardziej bluesowego niż jazzowego. Ma już nawet zebraną większą część materiału. - Najlepiej pisze mi się w nocy, gdy wszyscy już śpią. Inspiracją są uczucia, te dobre i te złe - wyznaje.

Nie miałby oporów zaśpiewać przed mieszkańcami Babic. - Już nieraz mnie słyszeli - uśmiecha się, przypominając Zlot Wiedźm i Czarownic na zamku w Lipowcu sprzed kilku lat, kiedy dał popis swoich umiejętności. Nie wstydzi się swoich pasji. - Ludzie, którzy ich nie mają, muszą być bardzo nieszczęśliwi - podkreśla. Choć przyznaje, że zarówno fryzurę, jak i styl ubierania zmienił ze względu na pracę, podkreśla, że rozmawiając z ludźmi, nigdy nie ocenia ich po wyglądzie. Sam nie tak dawno tarzał się w błocie, szalejąc na festiwalu Woodstock z przyjaciółmi. Chodził wtedy w wytartych jeansach i wyciągniętym swetrze.

Jako wójt stara się rządzić gminą najlepiej, jak potrafi (robi to pierwszą kadencję). Ludzie chwalą go za pracowitość i za to, że potrafi wsłuchać się w ich problemy. Jako pierwszy rządzący gminą zaczął sięgać po unijne pieniądze. Ograniczył wydatki i przez zaciskanie pasa zaczął oddłużać wieś. Jako wójt stara się pomagać młodym kapelom. Sala w Domu Kultury w Babicach jest otwarta dla wszystkich zespołów, nie tylko z jego gminy. Za darmo.
- Każdy, kto ma pasje, znajdzie u mnie pomoc - zapewnia. Sam doskonale pamięta, jak trudno było w jego czasach o własny kąt do ćwiczeń. - Na próbie nigdy nie piliśmy nawet piwka, bo szkoda było czasu. Każda minuta była cenna. Wykorzystywaliśmy ją na ciężką pracę nad materiałem - wspomina.

Dziś jego najwierniejszymi fanami są żona i trójka dzieciaków. Czteroletnia Milenka już wykazuje talenty po tacie. - Śpiewa, tańczy. Mam nadzieję, że jej nie przejdzie - zaciska kciuki Radosław. Zapewnia jednak, że nawet gdyby córka poszła inną drogą będzie ją wspierał. - Jeśli jednak złapie bakcyla, będę dla niej komponował. Może kiedyś wyśpiewa ze sceny moje autorskie teksty - śmieje się.

Siedmioletni Wiktor przejął inną pasję po tacie - zamiłowanie do piłki nożnej. - Nie jestem tylko biernym kibicem. Jak tylko mam chwilkę, biegnę na boisko i sam kopię.
Jakie pasje wójta przejmie najmłodsza latorośl - pięciomiesięczny Jaś? Może pasję do turystyki albo fotografii. - Ważne, by mieć coś swojego i robić to z pasją. Wtedy życie ma sens - zaznacza Warzecha.