Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pornografia a życie seksualne młodych Polaków. Jak treści pornograficzne wpływają na ich związki oraz postrzeganie ciała i bliskości?

Marta Siesicka-Osiak
Marta Siesicka-Osiak
yuriisokolov/123RF
Pornografia może stać się dla pary afrodyzjakiem urozmaicającym zbliżenia. Ale może też położyć się cieniem na relacji i postrzeganiu ciała, zarówno swojego, jaki i partnera. O wpływie treści erotycznych na życie seksualne Polaków, i o tym, że seks powinien być „wystarczająco dobry” rozmawiamy z seksuologiem klinicznym Małgorzatą Pogorzelską.

Edukacja seksualna młodych ludzi odbywa się dzisiaj głównie za pomocą materiałów pochodzących z internetu, dostępnych na ich telefonach, tabletach, komputerach. Przekłamany obraz perfekcyjnych ciał pokazujący jedynie skrawek życia seksualnego człowieka, jakim są sceny stosunku w filmach pornograficznych, zaburza myślenie o wchodzeniu w relacje i rozpoczęcie satysfakcjonującego życia seksualnego. O tym, jaki wpływ ma oglądanie pornografii na nasze życie, i jak powinien wyglądać udany, partnerski seks mówi seksuolog kliniczny i psychoterapeuta Małgorzata Pogorzelska.

Jak postrzegamy nasze ciała w XXI wieku, w dobie dostępu do pornografii dosłownie w ciągu kilku sekund?

Małgorzata Pogorzelska: Ogromny wpływ na postrzeganie ciała swojego i partnera lub partnerki, mają wszelkie materiały o treści seksualizującej. Mam na myśli materiały bezpośrednio erotyczne i pornograficzne. Trudności pacjentów, których seksualność była budowana na podstawie i w towarzystwie treści pornograficznych, których wiedza dotycząca seksu była czerpana głównie z pornografii, bardzo różnią się od problemów tych, którzy pornografię włączyli do swojego życia, już jako ludzie dorośli i psychoseksualnie dojrzali.

Statycznie mężczyźni mają cztery razy częściej problem z nadużywaniem pornografii, niż kobiety. O takiej sytuacji mówimy wtedy, kiedy masturbacja przy treściach erotycznych zaczyna zastępować seks partnerski albo jest tak rozbudowana, że zaczyna wpływać destrukcyjnie na inne sfery funkcjonowania. Bodźce, które są wtedy dostarczane, to obrazy idealnych ciał. Ciał ostrzykanych, po operacjach plastycznych, bezwłosych, z wybielonymi sromami. Takie bodźce wizualne stają się głównym punktem odniesienia.

Partnerki takich mężczyzn, konkurują z obrazami, które są w nie tylko w treściach erotycznych, ale też mediach, w czasopismach erotycznych, a nawet w reklamach czekoladek czy bielizny. Ciała tam pokazywane są piękne, jędrne, smukłe. To gonitwa za ideałem i wieczną młodością.

Oczywiście nie widok takich idealnych kształtów i ich porównywanie z kształtami partnera czy partnerki stanowi główny powód szkodliwości nadużywania pornografii, ale to, że w tych treściach nie ma miejsca na więź, związek dwojga ludzi. Za to najczęściej mamy do czynienia z uprzedmiotowieniem, skupieniem się tylko na pobudzających wizualnie obrazach. Jeśli to jedyny lub najczęstszy widok zbliżenia seksualnego, z którym obcujemy, nawiązanie prawdziwej seksualnej relacji z drugim człowiekiem może stać się niezwykle trudne.

A co z najmłodszym pokoleniem, które dopiero rozpoczyna swoją przygodę z seksualnością?

Grupą najbardziej poszkodowaną przez pornografię są właśnie młodzi ludzie, których edukacja seksualna była związana głównie z pornografią. To, co nie mieści się w głowie ich rodzicom to to, że tak naprawdę mają ją na co dzień dosłownie na wyciągnięcie ręki, w kilka sekund na swoich telefonach. Jeśli nie na swoim telefonie, objętym kontrolą rodzicielską, to na telefonie kolegi, albo jego starszego brata…

Na jej podstawie nie uczą się niczego o więzi, o akceptacji swojego ciała, o byciu razem, o kontaktach emocjonalnych. Widzą tylko ruchy idealnych ciał, uprzedmiotowienie i uważają, że tak powinni wyglądać i tak powinien wyglądać seks. Problem pojawia się, gdy dwa takie ciała rzeczywiście znajdą się w łóżku, bo kompletnie nie wiedzą, co ze sobą zrobić, oprócz tego, że wpasowują się jakiś kanon, nie wiedzą jak się sobą zaopiekować, jak ze sobą po prostu być.

Jak takie zagubione pary mogą sobie pomóc?

W terapii zaburzeń seksualnych stosuje się model GES – Good Enough Sex, który jest istotą pracy z problemami seksualnymi. Stworzyli go amerykańscy terapeuci Michael E. Metz i Barry W. McCarthy. Jego założeniem jest, że seks ma być wystarczająco dobry. Po prostu. Seks ma być wspólną radością i satysfakcją, nie biciem rekordów czy sceną do rywalizacji, być tu i teraz, między partnerami, którzy akceptują nawzajem siebie i swoje ciała. Biorą wspólną odpowiedzialność za to co się dzieje w ich intymności, a także w ogóle w sferze kontaktów między nimi.

Para w tym podejściu traktowana jest jako team ekspercki – zespół, który wspólnie uczy się siebie nawzajem, eksploruje swoje sfery erogenne, wspólnie eksperymentuje, a w tym wszystkim się komunikuje, jest ze sobą. Ale przede wszystkim lubi siebie i swoje ciała.

Głównym przekazem GES jest walka z nadmiernymi oczekiwaniami, która jest clou zdecydowanej większości jakichkolwiek problemów z seksualnością, które występują między ludźmi. Oznacza to rozminięcie między oczekiwaniami a realnością. Tym jakbyśmy chcieli, wyglądać, czuć się, co byśmy chcieli mieć, przeżywać, a tym co jest możliwe, wystarczająco dobre czy dostępne.

Dowiedz się więcej:

Czyli mają zrezygnować z odgrywania ról, stawiania wygórowanych wymagań i ciągłego dążenia do ideału?

Praca w nurcie GES to akceptacja różnorodności. Branie po uwagę tego, że seks to czasem fajerwerki, a czasem zwykłe zbliżenie, celebracja, a czasem krótkie rozładowanie napięcia seksualnego. W seksie musi być miejsce na „róże i świece”, ale też na śmiech i wymianę emocji. Może być w nim różnie, jest częścią życia – czasem bardzo fajną, ale często po prostu zwyczajną.

Para musi wziąć za to wspólną odpowiedzialność. To jest oczywiście trudne, bo każdy chciałaby, żeby było tak jak na początku, kiedy chemia mózgu działa inaczej i nasz partner, który je pomidorówkę, jest dla nas bożyszczem seksu, a partnerka zakładająca skarpetki, wydaje nam się najseksowniejszą kobietą na świecie.

Jednak nie ma nic za darmo i troszcząc się o związek trzeba też zatroszczyć się o jego sferę intymną. Jest to dla większości z nas trudne, tym bardziej, że żyjemy w dobie fast foodów, kiedy wszystkie paczki przychodzą po jednym kliknięciu i „na wczoraj”. Chcielibyśmy, żeby w tej sferze, wszystko toczyło się dalej łatwo i samo. A jeśli, co oczywiste, tak nie jest, obwiniamy siebie lub siebie nawzajem, wstydzimy się, milczymy, wycofujemy…

Odpowiedzią jest praca nad naszą relacją – troska i wysiłek, aby sfera seksualna mogła nam nadal dostarczać radość i satysfakcję. A przede wszystkim akceptację siebie i partnera, takimi jakimi jesteśmy. Wszelkie aktywności, również wspólne, które rozwijają umiejętność bycia razem, obecnym tu i teraz, świadomym swojego ciała, takim jakim ono jest, w kontakcie ze swoimi odczuciami, jak ćwiczenia uważności (mindfulness), relaksacji będą w tym bardzo pomocne.

Naszą rozmówczynią była Małgorzata Pogorzelska – seksuolog kliniczny Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego i psychoterapeuta poznawczo-behawioralnym Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczo-Behawioralnej.

Zobacz także:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pornografia a życie seksualne młodych Polaków. Jak treści pornograficzne wpływają na ich związki oraz postrzeganie ciała i bliskości? - Strona Zdrowia

Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto