Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat chrzanowski: trzy godziny wieźli ranną kobietę na pogotowie

Małgorzata Gleń
Józef Wdówka z Alwerni rozpacza po śmierci swojej najmłodszej córki Justyny. Dziewczyna zginęła, bo koledzy nie udzielili jej pomocy
Józef Wdówka z Alwerni rozpacza po śmierci swojej najmłodszej córki Justyny. Dziewczyna zginęła, bo koledzy nie udzielili jej pomocy Małgorzata Gleń
Justyna Wdówka z Alwerni nie żyje, bo dwaj mężczyźni, z którymi jechała samochodem, po spowodowaniu wypadku zamiast wezwać pomoc, próbowali sprawę załatwić "po cichu". Gdy opamiętali się, że potrzebna jest pomoc medyczna, było za późno. Dziewczyna zmarła.

- Pochowałem własną córkę - rozpacza Józef Wdówka, ojciec dziewczyny. Jest załamany i rozżalony, bo z ust sprawcy wypadku nie usłyszał słowa przepraszam. - To mi nie zwróci dziecka, ale chociaż wiedziałbym, że on żałuje tego, co zrobił - mówi mężczyzna. Do wypadku doszło prawie trzy tygodnie temu w nocy z piątku na sobotę w Rybnej (gmina Czernichów). Dwaj pijani mężczyźni 37-letni Adam B. i 31-letni Dariusz P. wsiedli razem z 25-letnią Justyną do samochodu w Alwerni i ruszyli w trasę. Spowodowali wypadek. Oni wyszli z samochodu i ruszyli do domu siostry jednego z nich, kilka kilometrów dalej. Ją zostawili nieprzytomną w rozbitym aucie. Po ponad godzinie wrócili po dziewczynę, zabrali do domu Adama B. i starali się umyć. W końcu zdecydowali, że odwiozą ją do chrzanowskiego szpitala. Gdy po trzech godzinach od wypadku dojechali na miejsce, Justyna już nie żyła.

Lekarze od razu powiadomili policję. Przebadano mężczyzn. Kierowca Adam B. miał ponad 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Adamowi B. prokuratura w Krakowie postawiła zarzut umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, wskutek czego doprowadził do obrażeń pasażerki i jej śmierci. Dariusz P. ma zarzut nieudzielenia pomocy. Pierwszy z mężczyzn został aresztowany na trzy miesiące. Jeszcze tej samej nocy Dariusz P. przyjechał do domu Justyny. Jest bratem jej szwagra. Nie powiedział, że dziewczyna nie żyje, tylko, że był wypadek. Do szpitala pojechała jej siostra z mężem. Ojcu o śmierci córki powiedzieli dopiero rano. - Gdybym wiedział, że ona jedzie z pijanymi, za nic bym jej nie puścił - wyrzuca sobie zapłakany ojciec. Teraz ma groby dwóch najbliższych osób - żony i córki.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl:**Grali w karty. W ruch poszedł scyzoryk**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto