Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przepisy ważniejsze od ludzi

Magdalena Balicka
Maria i Adam Stępniowie uważają, że nie dostali recept na leki, bo lekarkę uraził tekst  opublikowany na łamach "Gazety Krakowskiej" , w którym publicznie poskarżyli  się, że odmawia  wizyt domowych
Maria i Adam Stępniowie uważają, że nie dostali recept na leki, bo lekarkę uraził tekst opublikowany na łamach "Gazety Krakowskiej" , w którym publicznie poskarżyli się, że odmawia wizyt domowych Magdalena Balicka
Maria i Adam Stępniowie wytknęli lekarce, że niechętnie przyjeżdża do nich na wizyty domowe.Teraz muszą zmienić lekarza rodzinnego. Pani doktor przekonuje, że wcale nie została urażona.

Lekarz Chrzanów. 85-letni Adam Stępień z Chrzanowa od lat opiekuje się niedołężną żoną Marią. Mężczyzna, podobnie jak jego partnerka, bardzo słabo widzi. Oboje mają zaawansowaną zaćmę. O ich problemach pisaliśmy na łamach "Gazety Krakowskiej" w marcu.
Pan Adam wyznał wtedy, że lekarka pierwszego kontaktu odmawia wizyt domowych i to oni muszą do niej dojeżdżać taksówką. Tekst zbulwersował panią doktor, choć nie wymieniliśmy jej nazwiska ani placówki, w której pracuje. Teraz odmówiła wypisania Stępniom recept.

Pani Maria ma kłopoty z oddychaniem. Kilka razy dziennie musi przyjmować lek (ventolin), który pomaga jej złapać oddech. Kilka dni temu miała ataki duszności. Gdy zostało niewiele leku, mąż udał się do lekarza rodzinnego po receptę na nowe opakowanie leku.
Często to on odwiedzał panią doktor w imieniu żony, bo miała problemy z poruszaniem się. Tak też było w tym przypadku.
- Ja wstaję z łóżka tylko do toalety i to z balkonikiem - wyznaje pani Maria. Tym razem lekarka odmówiła panu Adamowi wypisania recepty.
- Nie tłumaczyła, dlaczego- opowiada roztrzęsiony pan Adam. Podczas wizyty nie dostał także recepty dla siebie, na ból stawów.

- Skierowała mnie do ortopedy, choć ta maść pomaga mi od lat - żali się mężczyzna. Zanim wyszedł wściekły z gabinetu, usłyszał od pani doktor, jak to odebrał, ironiczną uwagę, żeby dalej opowiadał na prawo i lewo, że ona nie chce odwiedzać go w domu i dlatego pacjent musi wzywać taksówki.
- Obraziła się za tekst w gazecie i teraz się mści - uważa 85-latek. Jest załamany. Martwi się, że teraz będzie miał problemy z wizytami u lekarki.
O sprawę między panią doktor a panem Adamem zapytaliśmy Jacka Bojdoła, szefa Zakładu Lecznictwa Ambulatoryjnego w Chrzanowie, w którym lekarka pracuje.
- Jeśli faktycznie odmówiła wypisania recepty z powodu artykułu, postąpiła nieprofesjonalnie, bo zapewne puściły jej nerwy - przyznaje Bojdoł. Dodaje jednak, że lekarka nie złamała żadnych przepisów.

- Mąż pacjentki może odebrać dla niej recepty tylko na podstawie wypisanego przez żonę upoważnienia - tłumaczy. Bojdoł mówi, że jeśli lekarka będzie chciała respektować przepisy, może to być bardzo uciążliwe dla chorego. Potwierdza, że jeśli chodzi o receptę na maść na stawy dla Adama Stępnia,lekarka mogła ją przepisać, ale nie musiała.
- Lekarze pierwszego kontaktu często się asekurują przed wystawianiem niektórych leków, jeśli nie są pewni. Odsyłają do specjalistów - tłumaczy szef chrzanowskiej przychodni.
Dodaje, że w tym przypadku także wszystko zależy od dobrej woli lekarza. Jeśli natomiast chodzi o wizyty domowe, które wywołały konflikt między rodziną a panią doktor, o nich decyduje lekarz opierając się na przesłankach medycznych.

- Jeśli stan pacjenta jest poważny, np. nie może oddychać, wówczas lepiej wezwać pogotowie. Jeśli ma gorączkę, wówczas wizyta domowa jest zasadna - tłumaczy dyrektor Bojdoł. Podsumowuje, że jeśli rzeczywiście konflikt między pacjentem a lekarzem narasta, najrozsądniej będzie, jeśli pan Adam zmieni lekarza pierwszego kontaktu.
- Ma do tego prawo - przekonuje Bojdoł. Stępień potwierdza, że skłania się do takiego rozwiązania, choć będzie się to wiązało z dużym wysiłkiem.

Z internistką Bożeną Jaskowiak-Likus
Obraziła się Pani na swych pacjentów: Adama i Marię Stępniów?

Krzywdzące było to, co powiedzieli na łamach prasy, że ja jako ich lekarz pierwszego kontaktu, nie odwiedzam ich w domu, a do gabinetu muszą dojeżdżać taksówką. Poczułam się zniesmaczona, ale nie obraziłam się na nikogo.

To dlaczego nie przepisała Pani leków, o które prosił pan Adam? Chodzi o lek ułatwiający pani Marii oddychanie i maść na stawy dla jej męża.
Pani Maria w drugiej połowie marca otrzymała receptę na ten sam lek. Było w nim dwieście dawek. Nawet jeśli dozowałaby go dziesięć razy dziennie, co stanowi górną granicę, i tak nie zdołałaby go wykorzystać. Nie przepisałam, bo powinna go jeszcze mieć.

Ale ten lek jest w atomizerze. Starsza kobieta mogła wypsikać go niechcący w powietrze zanim włożyła do ust...
Nad tym już nie mam kontroli. Przy rozliczeniach z Narodowym Funduszem Zdrowia musiałabym się tłumaczyć, dlaczego tak często przepisuję ten sam preparat.

A co z maścią na stawy, która pomaga Panu Adamowi od lat?
Uznałam, że skoro pacjent skarży się na ból, powinien go zbadać specjalista, czyli ortopeda.

Formalnie wszystko jest w porządku. Lekarka kurczowo trzyma się zasad i przepisów, tylko gdzieś zagubiła dobrą wolę, czym skutecznie utrudnia staruszkom życie. Pan Adam liczył, że jak zwróci uwagę na to, jak trudno mu dostać się do lekarza, to lekarka zacznie ich w domu odwiedzać częściej. Liczył na trochę współczucia. Teraz będzie znów musiał iść do przychodni, by wypełnić wniosek o zmianę lekarza rodzinnego oraz poszukać ortopedy. Mężczyzna coraz gorzej widzi, jest coraz bardziej niedołężny. Zaczyna bać się życia, bo nie wie, kogo spotka na swojej drodze. Oby więcej było na niej dobrych ludzi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto