18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Radni z Libiąża mają pytania dotyczące śmieci. Twierdzą, że Przemysław Deda nie odpowiada im

Magdalena Balicka
Magdalena Balicka
Związek śmieciowy Chrzanów. Wczoraj libiąscy radni z dwóch komisji - ds. planowania i budżetu oraz rewizyjnej - przez ponad dwie godziny na próżno czekali na szefa chrzanowskiego Związku Międzygminnego "Gospodarka Komunalna". Twierdzą, że Przemysław Deda po raz kolejny nie zjawił się na ich prośbę i wciąż nie odpowiedział na pytania, które zadali mu pół roku temu.

- Nadal nie wiemy, ile zarabiają członkowie związku i co dokładnie leży w ich kompetencjach - denerwuje się Jan Pietruszka, radny z Libiąża. W czerwcu Przemysław Deda odpisał mu, że informacje o zarobkach są tajne. Na ponowne prośby radnych, którzy zaznaczyli, że nie chcą znać zarobków konkretnej osoby, tylko koszta związane ze stanowiskami pracy, Deda przysyłał to samo pismo i zasłaniał się klauzulą poufności, zmieniając tylko daty.

- Ten człowiek ma mnie chyba za niepełnosprawnego umysłowo! - wychodził wczoraj z siebie Pietruszka, oskarżając szefa związku śmieciowego o lekceważenie radnych.
Na spotkanie komisji zaprosił radcę prawnego urzędu, Józefa Jurasa, który wyraźnie zaznaczył, że Deda miał obowiązek odpowiedzieć. - Jeśli nie zrozumiał pytania, mógł poprosić na piśmie o jego sprecyzowanie - zaznacza Juras, tłumacząc, że dane o zarobkach nie są tajne, jeśli podane są bez nazwisk.

- Nawet jeśli w związku pracuje jedna księgowa i podanie kwoty jej zarobków mogłoby budzić skojarzenie z jej nazwiskiem, jest to dozwolone - przekonuje prawnik.
Jan Pietruszka chciał też wiedzieć, dlaczego w Balinie pod Chrzanowem nie powstała planowana sortownia odpadów. - Poprosiłem pana Dedę o odpowiedź, to przesłał mi teczkę dokumentów, z której nic nie wynika - żali się radny. Uważa, że tak się nie da współpracować.

Radny Tadeusz Kozub nie dowiedział się nadal, dlaczego związek nie wprowadził korekty za wywóz śmieci, skoro firma, która wygrała przetarg, odbiera je o 1,7 zł taniej. - Deda lekceważy nie tylko nas, radnych, ale i zwykłych mieszkańców. Nie odbiera telefonów, jest ciągle nieuchwytny - żali się radny.
Podczas wczorajszej komisji pojawiło się dwóch przedstawicieli związku śmieciowego: Marek Cygan (także libiąski radny oddelegowany do związku) oraz Maciej Orski. Nie potrafili jednak odpowiedzieć na większość pytań, jakimi zalali ich radni.

Radny Kazimierz Gut chciał wiedzieć, dlaczego ich szef nie zjawił się na komisji. - Od rana przebywa w Krakowie w szpitalu. Ma chorego ojca - usprawiedliwiał Przemysława Dedę Maciej Orski. Tyle że Deda na około godzinę przed rozpoczęciem obrad komisji w Libiążu spacerował ulicą Sokoła w Chrzanowie, tuż koło reporterów "Gazety Krakowskiej". Po południu nie odbierał od nas telefonu komórkowego. Tłumaczył go za to Cygan. - Wiem tylko tyle, że dziś pan Deda ma wolne - mówi. Przyznaje jednak, że jego szef o komisji wiedział z wyprzedzeniem.

Kilka tygodni wcześniej udało nam się wydobyć od Przemysława Dedy informacje dotyczące zarobków w związku. - Średnie miesięczne wynagrodzenie podstawowe z dodatkiem funkcyjnym to 3.040 zł brutto miesięcznie - wyliczył prezes. W październiku w związku było zatrudnionych 14 osób, w tym trzyosobowy zarząd.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto