Chrzanów wystąpił z ZKKM i czeka na sygnał z Trzebini i Libiąża do podjęcia dalszych rozmów. Burmistrz Libiąża też czeka, aż burmistrz Chrzanowa skontaktuje się z nim w sprawie komunikacji. Problem polega chyba na tym, że żaden z panów nie chce pierwszy chwycić za słuchawkę telefonu.
Ryszard Kosowski jest zdania, że zaszachował przeciwnika decyzją o wystąpieniu i gminy ościenne wcześniej czy później będą chciały się porozumieć. Zapowiedział, że zostawił otwarte drzwi i poczeka trzy miesiące.
Tadeusz Arkit niekoniecznie chce do nich pukać.
- Chrzanów wystąpił ze związku i oczekuje, że będziemy teraz starali się z nimi porozumieć. To tak, jakby ktoś szukając porozumienia w małżeństwie, złożył pozew o rozwód - stwierdza burmistrz Libiąża.
Podkreśla, że o wystąpieniu Chrzanowa ze związku dowiedział się z prasy. Oczekiwał, że przynajmniej ktoś oficjalnie poinformuje go o tym fakcie. Tadeusz Arkit nie rozumie decyzji chrzanowskich radnych.
- Chrzanów nie sprecyzował dokładnie, czego chce. Nie było określonych oczekiwań. Jedynie w sprawie dopłaty 15 procent burmistrz Chrzanowa wyraził się jasno i otrzymał nasze poparcie. Więcej żądań nie było. Nie było też takiego momentu, by Chrzanów powiedział, że coś chce, a myśmy odmówili. Czemu więc taka decyzja - pyta burmistrz Libiąża.
Teraz czuje się pod presją. Chrzanów wystąpił i czeka na sygnał co dalej. - Ale dlaczego to ja mam dawać sygnał. Ja otrzymałem jeden i to wyraźny. Chrzanów nie chce współpracować z Libiążem i na razie to jest dla mnie jasne - stwierdza Tadeusz Arkit.
Dla władz Libiąża proszenie Chrzanowa o podjęcie rozmów to tak, jak żebranie o litość i przyznanie, że nie poradzą sobie bez powiatowego miasta. A oni nie chcą tego przyznać. Nie zamierzają też występować ze związku. Jakoś sobie poradzą.
Ryszard Kosowski podkreślił, że on zbyt długo na porozumienie z gminami czekać nie może: - Mogę dać sobie trzy miesiące. Od maja, jeżeli nie wypracujemy wspólnej metody działania, muszę zacząć organizować komunikację samodzielnie. To zajmie trochę czasu. Procedura przetargowa, znalezienie osób do pokierowania całym przedsięwzięciem - to wymaga czasu - podkreśla.
Do Libiąża, czy Trzebini dzwonić nie zamierza. Usprawiedliwia milczenie z ich strony. - Rozumiem, że nasza decyzja jest dla nich trudna. Muszą to przemyśleć i przedyskutować w swoim gronie.
Gotów jest iść na szereg ustępstw. Nawet wówczas, gdy komunikacja będzie organizowana na zasadzie ,każdy sobie rzepkę skrobie". - Mogę zaoferować gminom na przykład bezpłatne przystanki - deklaruje, czekając tylko na sygnał.
Libiąż czeka, Chrzanów czeka, Trzebinia milczy. Kiedy pasażerowie doczekają się rozwiązań?
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?