Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąd Odwoławczy w Krakowie odrzucił apelację pracowników chrzanowskiej szkoły wyższej

Magdalena Balicka
Beata S., kierownik Wydziału Studiów Podyplomowych Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Marketingu w Chrzanowie, oraz były rektor uczelni Tadeusz G. muszą zapłacić grzywnę o łącznej wartości 14 tys. zł.

Sąd Odwoławczy w Krakowie utrzymał w mocy wyrok chrzanowskiego Sądu Rejonowego, który w ubiegłym roku skazał pracowników uczelni za bezprawne wydawanie w lipcu 2007 r. studentom studiów podyplomowych na kierunku pedagogika kwalifikacyjna i oligofrenopedagogika dyplomów bez uprawnień Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

52 studentów tych dwóch kierunków otrzymało wtedy dyplomy wydane niezgodnie z prawem. Gdy sprawa wyszła na jaw, ministerstwo unieważniło je. By uczniowie nie zostali jednak na lodzie, uczelnia wpadła na pomysł, by po "klepnięciu" przez ministerstwo zgody na prowadzenie tych kierunków we wrześniu uzupełnili wiedzę dodatkowymi przedmiotami i wydała im nowe dyplomy ukończenia studiów podyplomowych.

- Uczelni udało się przekonać ministerstwo, że to dobre rozwiązanie i uzyskała zgodę na wydanie dyplomów - informuje Grzegorz Jeleń, prokurator Prokuratury Okręgowej w Krakowie, która prowadziła tę sprawę.

Obecnie te dyplomy są ważne, ale po uprawomocnieniu wyroku Sądu Odwoławczego sąd powinien dostarczyć jego treść do ministerstwa, które będzie miało prawo wnieść do prokuratury sprawę o unieważnienie dyplomów.
- Pojawia się tutaj dylemat, ponieważ wśród tych 52 studentów zdecydowana większość nie miałą pojęcia, że zapisuje się na studia, które są prowadzone nielegalnie. Zapłacili pieniądze i uczęszczali pilnie na zajęcia - zaznacza prokurator Jeleń.

Dla osób, które posługują się dyplomem chrzanowskiej uczelni i dzięki niemu pracują, na przykład w szkole specjalnej, unieważnienie dyplomu oznaczałoby wyrzucenie z pracy, nawet dycyplinarnie.
W sprawę zamieszany jest również m.in. Jerzy Kasprzyk, wicedyrektor chrzanowskiego Urzędu Pracy.

Jak czytamy w uzasadnieniu SO, do którego dotarła "Gazeta Krakowska", Kasprzyk kończył w chrzanowskiej WSPiM studia podyplomowe, choć nie ukończył wcześniej studiów licencjackich. Ponadto: "nie uczestniczył w większości wykładów", "nie przypominał sobie, co było podstawą zaliczenia przedmiotów oraz kiedy i jak często odbywały się zajęcia, a nawet kto był jego promotorem i kiedy miała miejsce obrona pracy".

Co więcej: "Jerzy Kasprzyk nie zapamiętał, czy miał jakiś indeks, czy też kartę słuchacza, a gdy idzie o wyjaśnienie powyższej niepamięci, wyjaśnił, że uczestniczył w wielu szkoleniach, na dowód czego przedłożył imponującą dokumentację stwierdzającą ukończenie przez niego przeróżnych form kształcenia, podpisaną jednak przez osoby, które znane mu były osobiście, chociażby z działalności samorządowej, o czym sam wspomniał w swoich zeznaniach".

Podejrzany jest także sposób zdobycia przez wiceszefa chrzanowskiego pośredniaka licencjatu z informatyki. "Jakkolwiek wiedział on, że wykształcenie to zdobył w WSPiM w Chrzanowie - czytamy w sądowym uzasadnieniu - to jednak nie potrafił podać nawet nazwy kierunku, a mówiąc, iż studiował w trybie indywidualnego toku studiów, przeczy dokumentacji zgromadzonej przez uczelnię".

Jerzy Kasprzyk, wicedyrektor chrzanowskiego Urzędu Pracy, na pytanie "Gazety Krakowskiej", czy kupił sobie ukończenie studiów podyplomowych, kategorycznie zaprzecza.

- To bzdura. Fakt, nie uczestniczyłem we wszystkich zajęciach, bo miałem dużo obowiązków służbowych, ale przecież żaden student nie ma stuprocentowej frekwencji - tłumaczyKasprzyk, podkreślając, że jego dyplom jest ważny, a wobec niego nie ma żadnych prokuratorskich zarzutów. Były, ale zostały umorzone.
- Wiceszef chrzanowskiego urzędu pracy ewidentnie ze studiami podyplomowymi miał niewiele wspólnego i dyplom mu się nie należy - twierdzi prokurator Jeleń.

Według Sądu Odwoławczego w Krakowie osoby kierujące uczelnią z premedytacją wydawały dokumenty, choć doskonale wiedziały, że nie mają ku temu uprawnień. W odwołaniu oskarżeni tłumaczyli się uzyskaniem w końcu (we wrześniu 2007 r.) pozytywnej opinii Państwowej Komisji Akredytacyjnej, która opiniuje stosowność wydania zgody przez ministerstwo. To jednak według sądu "za mało".

Zbigniew Braś, kanclerz uczelni, jest oburzony wyrokiem. - Nie mamy sobie nic do zarzucenia - mówi. - Ktoś chciał nam za wszelką cenę zaszkodzić. Szkoła będzie jednak funkcjonować jak dawniej - dodaje Braś.

Beata S. nie była w stanie skomentować sprawy. Przebywa aktualnie w szpitalu. Wobec pracowników chrzanowskiej uczelni toczą się jeszcze inne postępowania. Jedno z nich zakończyło się wyrokiem skazującym kilku pracowników szkoły, którzy - jeśli się uprawomocni - nie będą mogli wykonywać swego zawodu. - Wśród skazanych jest tłumacz przysięgły - informuje prokurator Grzegorz Jeleń.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto