Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trudno otrząsnąć się po śmierci 5-letniej Julki z Zagórza

Sławomir Bromboszcz
Sławomir Bromboszcz
Bogusław Kwiecień
41-letnia Monika R. z Zagórza (gm. Babice) przyznała się do zabójstwa swojej 5-letniej córki Juli. Ta tragedia wstrząsnęła spokojną wsią. Znajomi i sąsiedzi wciąż nie mogą uwierzyć i zrozumieć dlaczego doszło do tej zbrodni.

FLESZ - Coraz więcej pracowników w Polsce ma depresję

od 16 lat

Zagórze - niewielka trzytysięczna wieś, gdzie życie toczy się powoli i spokojnie. Zielone, górzyste okolice i rezerwat przyrody, jednym zdaniem miejsce, gdzie można uciec od pędzącego świata i codziennego zgiełku. Tylko śmieci podrzucane do lasu podnoszą od czasu do czasu ciśnienie mieszkańcom. Tak spokojnie tu było aż do ubiegłego czwartku.

Sielskie życie

Wieść o tragedii, która rozegrała się w miniony czwartek na skraju wioski tuż pod Chrzanowem wstrząsnęła nie tylko mieszkańcami Zagórza i okolicznych miejscowości, ale również całą Polską. Piętrowy dom na końcu wąskiej uliczki, schowany między innymi zabudowaniami. To tu wydarzyła się zbrodnia, w którą do dziś trudno ludziom uwierzyć.

- Takie rzeczy u nas? Nigdy bym się tego nie spodziewała - mówi jedna z mieszkanek Zagórza, która mieszka na drugim skraju wioski. Dzień po tragedii kieruje nas w kierunku Żelatowej, gdzie znajduje się dom, którym życie straciła Julka.

Sąsiedzi są wstrząśnięci tym, co tu się wydarzyło. Nie chcą nikogo osądzać. Wciąż nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Zastanawiają się, jak mogło dojść do takiej tragedii. Nigdy nie przypuszczali, że Monika R. jest w stanie targnąć się na swoje życie i córki.

To bardzo spokojna, grzeczna kobieta. Zawsze mówiła dzień dobry. Nigdy nie zdarzały się tu awantury, nie było policyjnych interwencji

- mówi jeden z bliskich sąsiadów. Jest mu po prostu strasznie żal całej rodziny.

Kobieta kilka lat temu opuściła rodzinne Zagórze i wraz z partnerem zamieszkali na Śląsku. Ich związek nie przerwał jednak próby czasu. Owocem ich miłości była właśnie Julka. Monika R. wróciła do rodzinnego domu dwa lata temu, gdzie ponownie wspólnie zamieszkała ze swoją matką. Babcia cieszyła się, że wnuczka będzie tak blisko niej. Sielanka nie trwała jednak długo.

Niespodziewana tragedia

Tuż przed południem w ubiegły czwartek na numer alarmowy 112 zadzwoniła roztrzęsiona babcia dziewczynki. Wcześniej dokonała makabrycznego odkrycia. W pokoju znalazła zalaną krwią córkę oraz martwą wnuczkę. Nie mogła uwierzyć własnym oczom, jeszcze o godz. 9 widziała je wspólnie leżące błogo w łóżku. Nie zauważyła wówczas nic niepokojącego. Gdy po czasie ponownie zaglądnęła do pokoju doznała szoku.

Wówczas Monika R. powiedziała jej, że zabiła swoją córkę

- mówi prokurator Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Monika R. miała udusić swoją córkę, a następnie sama targnąć się na swoje życie. Ranna kobieta została przewieziona do Szpitala Powiatowego w Chrzanowie. Pod opiekę lekarzy trafiła z ranami ciętymi na rękach i nogach oraz raną kłutą brzucha. Wymagała interwencji chirurgicznej.

Na miejscu tragedii przyjechała policja i prokurator. Dokonano oględzin z udziałem techników kryminalistyki oraz z udziałem biegłego lekarza sądowego. Zabezpieczono liczne ślady. Ciało zmarłej dziewczynki przekazano do Zakładu Medycyny Sądowej CM UJ w Krakowie, celem przeprowadzenia sekcji. Zlecono także badania toksykologiczne. Zabezpieczona została odzież Moniki R. oraz pobrano jej krew na zawartość alkoholu lub substancji odurzających.

Przyznała się do winy

Prokurator jeszcze tego samego dnia przesłuchał świadków. Sama Monika R. z uwagi na zły stan psychiczny wyjaśnienia złożyła dopiero następnego dnia po południu.

Prokurator przedstawił jej zarzut zabójstwa

- mówi Janusz Hnatko.

Monika R. przyznała się do winy i szczegółowo opowiedziała w jaki sposób zabiła córkę. Za zabójstwo grozi kara pozbawienia wolności od lat 8 do 25 lat lub też kara dożywotniego pozbawienia wolności. W szczególnych okolicznościach działania pod wpływem silnego wzburzenia kara może być niższa od roku do lat 10.

Kobieta na rozprawę czekać będzie za kratami. Sąd na wniosek prokuratury podjął w sobotę decyzję o jej tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące. Podejrzana została przewieziona do szpitala aresztu śledczego na Montelupich w Krakowie.

Wciąż nie do końca jasne pozostają motywy działania kobiety. Podczas przesłuchania zdradziła, co mogło mieć wpływ na jej postępowanie.

- To kwestie związane z tym, że występowała w charakterze świadka w innej sprawie, w której występował także jej brat. Szczegółów nie mogę zdradzać - informuje Janusz Hnatko.

Do czasu oddania tego wydania gazety nie była ustalona data pogrzebu dziewczynki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto