Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzebinia: przez zakaz wjazdu na Rynek umrze drobny handel?

Magdalena Balicka
Magdalena Balicka
Po rewitalizacji z centrum Trzebini wynoszą się prawie wszyscy handlarze. Nie ma dojazdu do sklepów, ani klientów Serce Trzebini, które jeszcze przed dwoma laty tętniło życiem, dziś świeci pustkami. Z samego Rynku swe biznesy zwinęło już kilkudziesięciu przedsiębiorców. Pozostali zaczynają się pakować. Za brak klientów i swoje bankructwo obwiniają burmistrza, który przed Rynkiem postawił znak zakazujący wjazdu i postoju pojazdów.

Martyna Okoń z Trzebini przyznaje, że nie przychodzi tutaj na zakupy. - Najpierw Rynek był rozkopany i żeby nie tonąć w błocie wolałam podjechać do sąsiedniego Chrzanowa - wyjaśnia. Teraz też omija to miejsce, bo nie może podjechać tu samochodem. - Za daleko by dźwigać siatki z zakupami - mówi.

Zresztą i tak prawie wszystkie witryny sklepowe są już puste. Wyprowadził się sprzedawca sprzętu elektrycznego, fotograf, właściciele sklepików odzieżowych, nawet dwie sieci komórkowe. Wkrótce miejsce zmieni też bank.

- Przeżyłem rewitalizację z nadzieją, że odrobię straty. Teraz jest jeszcze gorzej - załamuje głos Zbigniew Dudek. Anna Idzik, która przez kilka lat sprzedawała w Rynku ubranka dla dzieci już zwinęła swój biznes. - Czynsze powirowały w górę, a nasze dochody spadły co najmniej o połowę - żali się kobieta. - Klienci mówią wprost, że do nas nie przychodzą, bo nie mają się gdzie zatrzymać - dodaje. - Co z tego, że powstał dwupoziomowy plac pod magistratem, jak cały dzień zajmują go urzędnicy - dzieli się spostrzeżeniami Jacek Gniewek, fotograf, który od piętnastu lat prowadził swe studio w Rynku. Miesiąc temu zwolnił lokal.- Jeden znak drogowy zabił handel w sercu miasta. To miejsce umarło - Jacek Gniewek ma żal do burmistrza, że utrudnia życie przedsiębiorcom. Doskonale pamięta jak jeszcze przed wyborami Stanisław Szczurek obiecywał, że miejsca postojowe zostaną.

Daniel Maliszczak ma nawet nagranie, na którym szef gminy składa tę obietnicę. Co więcej, posiada także jego pisemną deklarację. - Przed drugą turą wyborów spotkaliśmy się ze Szczurkiem. Mamy podpisany przez niego papier, że będzie wjazd na Rynek - sprzedawcy pokazują dokument z autografem Stanisława Szczurka. Nie mogą wybaczyć burmistrzowi, że ich oszukał.

Tadeusz Głowacz wydał miliony złotych na odkupienie od gminy, a potem odrestaurowanie największego pawilonu w mieście, Orionu. Teraz na kilkanaście pomieszczeń, wynajmuje tylko dwa. - Straciłem mnóstwo pieniędzy. Aż trudno uwierzyć, że w takiej lokalizacji nie ma ruchu - twierdzi Głowacz. Liczy, że burmistrz przywróci ruch w Rynku.

Stanisław Szczurek nie widzi problemu. - Są aż trzy parkingi w niedalekiej odległości o Rynku, przy urzędzie, koło byłego młyna i kilka miejsc za Orionem. Sami handlarze mają zgodę na dojazd pod sklep na wyładunek towaru - tłumaczy burmistrz. Uważa, że ludzie przebywający na nowym placu powinni być odgrodzeni od jeżdżących aut.

Jak przekonuje Rynek powinien być miejscem wypoczynku. Jak na razie jednak stracił jedną funkcję jaka posiadał, a na to że stanie się podobny do krakowskiego liczyć nie można. Zakaz wjazdu jednak do końca nie jest przesądzony. Sprawę bezpieczeństwa i natężenia hałasu na Rynku na wniosek burmistrza bada
starostwo w Chrzanowie. - Jeśli uzna, że ruch może przywrócić, to wrócą tu samochody - zapewnia Szczurek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto