Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzebinia: Stawką ostatniego meczu MKS z Jutrzenką Giebułtów jest mistrzostwo IV ligi małopolskiej

Jerzy Zaborski
Marcin Giermek (przy piłce) jest najskuteczniejszym piłkarzem MKS. Czy poprowadzi trzebinian do mistrzostwa IV ligi...
Marcin Giermek (przy piłce) jest najskuteczniejszym piłkarzem MKS. Czy poprowadzi trzebinian do mistrzostwa IV ligi... Fot. Jerzy Zaborski
Zgodnie z oczekiwaniami, w sobotę (godz. 17) MKS Trzebinia-Siersza, na własnym stadionie, stanie przed szansą wygrania grupy zachodniej IV ligi. W meczu sezonu przeciwko Jutrzence Giebułtów, nad którą ma dwa punkty przewagi, musi przynajmniej zremisować, by cieszyć się z awansu do III ligi, a z której spadła w 1997 roku, ale jeszcze na Śląsku.

Gdyby na początku wiosny, kiedy trzebinianie gubili punkty, powiedział im, że w ostatnim meczu sezonu zagrają o mistrzostwo, pewnie nie uwierzyliby w taki rozwój wypadków. - Mieliśmy trudny początek wiosny, ale w ogólnym bilansie to nasza konkurencja przeżywała chyba trudniejszy od nas okres. Przecież na półmetku traciliśmy do Jutrzenki pięć punktów, a teraz mamy nad nią dwa „oczka” przewagi – zwraca uwagę Paweł Olszowski, trener MKS. - Każdy ma jednak swoje problemy. Najważniejsze, że przed ostatnim meczem wszystko zależy od nas i nie musimy się na nikogo oglądać.

W Trzebini przyznają, że nie zwracają uwagi na możliwość „podpórki”, czyli asekuracyjnej walki o remis. - Trzeba walczyć o zwycięstwo, żeby przynajmniej osiągnąć mistrzowski remis. Tak będę nastawiał zespół – trener Olszowski uchyla rąbka tajemnicy na najważniejszy mecz sezonu. - Musimy tak zagrać, skoro wpadliśmy w solidność. Może wiosną nie gramy ładnego dla oka futbolu, ale najważniejsze, że potrafimy przeciągać wyniki na swoją stronę. Od przegranej na własnym boisku z Kalwarianką 0:1, a było to 19 kwietnia, nie zaznaliśmy goryczy porażki w kolejnych ośmiu spotkaniach, wygrywając aż sześć.

Trzebinianie zremisowali tylko u siebie z Halniakiem Maków Podhalański 1:1 i w Sieprawiu z Karpatami 0:0. - _Ktoś może powiedzieć, że potykaliśmy się z zespołami z dolnych części tabeli, ale to wcale nie ułatwiło nam zadania. Przeciwnie. Drużyny walczące o utrzymanie były niezwykle zdeterminowane. Znacznie bardziej od tych z okolic czołówki tabeli, które nie grały już o nic _– tłumaczy trzebiński szkoleniowiec.

Historia zatoczy koło?

Spokojnie do meczu w Trzebini podchodzą w obozie rywali. - Dwa lata temu świętowałem w Trzebini awans do IV ligi – wspomina Jan Cyniewski, trener Jutrzenki. - Owszem, MKS nie był naszym bezpośrednim rywalem, bo trzebiński stadion był neutralnym obiektem wyznaczonym przez okręgową centralę dla uczestników barażu. Niemniej jednak być może znowu będzie dla mojej drużyny szczęśliwy. Historia lubi zatoczyć koło.

Szkoleniowiec Jutrzenki uważa, że gra z nożem na gardle będzie dla jego zespołu czynnikiem mobilizującym. - Trzebinia ma swój styl gry, różniący się od naszego, ale nie będę analizował obu stron – twierdzi Jan Cyniewski. - Wierzę w swoich chłopców. Niby przegraliśmy na koniec jesieni u siebie z Trzebinią 1:2, ale byliśmy wtedy zespołem zdecydowanie lepszym. Po objęciu prowadzenia mieliśmy multum okazji dobicia rywali, ale żadnej nie wykorzystaliśmy. Trzebinianie ograniczyli się do przeszkadzania w grze, ale wykorzystali stałe fragmenty. Zabrakło nam szczęścia. Mam nadzieję, że tym razem będzie ono z nami.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto