Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzebinia. Strażacy ryzykują swoje zdrowie i życie. "Bezmyślność ludzi zabierze niektórym z nas kilka lat życia"

Redakcja
Aga Wojciechowska FCC & OCR
Strażacy z narażeniem własnego zdrowia i życia walczą od niedzieli z pożarem na terenie byłej przetwórni odpadów gumowych przy ul. Słowackiego w Trzebini. O tym co zobaczyła na miejscu, co czuła i jak trudna jest to praca opowiada na swoim blogu strażaczka Agata Wojciechowska, służąca w Komendzie Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie.

Tu jej wpis na portalu społecznościowym:

Aga Wojciechowska FCC & OCR

Dotyka moją szyję, owija ją i schodzi w dół... z każda kroplą potu spływając po moim ciele coraz niżej i niżej. Wilgotne ramiona, brzuch i nogi chłoną przesycone powietrze. Włosy schowane, splecione podwiewa wiatr, który zostawia na nich swój ślad. Wiatr owiał też twarz, tańczył dookoła całego ciała. Otworzyłam oczy, a drażniące powietrze wycisnęło łzy... do końca oczy będa podrażnione... bede patrzyła, ale to co zobaczą to tylko 10 metrów przed ścianą ognia, gdzie dalej nikt nie wejdzie...

Pewnie mogłabym tak dalej pisać swój 'marny' erotyk... gdyby nie świadomość, że ten dym faktycznie był wszędzie, a trujące, drażniące i rakotwórcze substancje w nim zawarte wnikały w nasze organizmy. Ktoś powie: " gdzie aparat ochrony dróg oddechowych?"... był... był tak długo jak tylko mógł być, ale kiedy akcja trwa kilka dni, a my połowę naszej służby (a inni całą służbę) działamy na miejscu akcji, wyczekujemy chwili, by zmienił się kierunek wiatru, by choć na chwilę ściągnąć maskę ze spoconej twarzy.

Niedzielny poranek. Wchodze na koszary i od razu informacja, że w Trzebini pali się wysypisko śmieci. Od nas cieżki na miejscu działa od 1:30 w nocy. Wiadomo, że i my pojedziemy. Pakowanie i czekanie na dyspozycje. W końcy jest i jedziemy. Jadąc daleko przed nami widzimy chmurę dymu. Niemalże powtórka z Klucz. Na miejscu tony śmieci, przykryte na obrzeżach pianą, a dalej ogień i czarne kłęby dymu. Generalnie takich akcji w służbie każdego strażaka trafi się kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt. I wszystko by było rutyną, gdyby nie fakt, że z każdą akcją coś nam UCIEKA.

Zostając strażakiem liczyłam się z ryzykiem. Nie raz w wypadkach i pożarach giną ludzie. Niekiedy słyszy się o śmierci strażaka na służbie. Takie ryzyko jest akceptowalne z racji zawodu, który wykonujemy. Natomiast wciąż ciężko pogodzić się z myślą, że dym spowodowany bezmyślnością ludzi ZABIERZE niektórym z nas kilka lat życia. Kiedy byliśmy na miejscu, mijało nas mnóstwo strażaków, młodzi i starsi w różnych stopniach. Wszyscy mający wspólną ideę. Z pewnością jest czymś wyjątkowym, gdy taka grupa obcych sobie ludzi jednoczy siły i walczy wspólnie. Po kilku godzinach Ci ludzi przybierają "barwy wojenne" (moje ulubione stwierdzenie, ktoś brudną rękawicą otarł pot z czoła, a ktoś inny ściągając ubranie specjalne zabrudził przedramiona. Idziemy na krótką przerwę, każdy w barwach już lekko zmęczony, spocony i tylko życzliwy uśmiech co kilka kroków. I wszystko by było jedną rytualną strażacką powinnością, gdyby znowu nie fakt, że każdy z tych ludzi coś TRACI...

Po akcji wracamy na koszary – do domów, bierzemy kąpiel, pierzemy nomexy, ale to co nasze organizmy przyjęły podczas akcji zostanie tam długo... dłuuuugo... Nowotwory wśród strażaków są faktem, mimo iż nie jest to nasza choroba zawodowa. Ciężko jest apelować, możemy jedynie budzić świadomość strażaków, by uważali jak tylko mogą... niestety czasami nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć się na 100 %. Mimo wszystko jeśli tylko jest możliwość powinniśmy dać z siebie dużo, by uniknąć kontaktu naszej skóry z takim środowiskiem...

Czasami stojąc z boku ktoś zapyta, dlaczego my to robimy? Zawodowi strażacy z racji zawodu, jaki wykonujemy, a Ochotnicy?

Po 22:00 podająca pianę z działka na ciężkim Manie, skończyła się woda. Usiadłam na skrzyni na dachu chwilę obserwując palącą się przestrzeń przede mną. W głębi rozpalały się płomienie, tańczyły chwilę i znikały. Zaraz obok na kilka metrów w górę, wzbudziły się kolejne płomienie, czerwone jak krew. Długo wirowały, aż w końcu zniknęły.Wiatr zmienił kierunek i zaraz obok można było dostrzec pracujące ramię koparki oświetlone latarkami strażaków. Kilka prądów wody krzyżowało się nad koparką. Nagle wszystko znowu znika za ścianą czarnego dymu. Obok nas z działka samochodu z piątki chłopaki podają wodę. Co chwila coś wybucha, ogień się wzbija w powietrze. Strzał z działka i na chwilę płomienie giną. W świetle najjaśniej widać krople wody ścielące się jak długi materiał. Woda okręca się w powietrzu. Niesamowity spektakl. Zmiana kierunku prądu wody i materiał rozpościera się nad dymiącym paleniskiem. I znowu w głębi pojawia się koparka. Na radiu słychać, by ratownicy zgasili płomienie zaraz za nią. Szalejący pożar, hałas pracujących pomp i koparek, i setki litrów wody szumiących w powietrzu, a jednak cisza dookoła...

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto