Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ustawa śmieciowa. Bałagan ze śmieciami w powiecie chrzanowskim

Magdalena Balicka
Kazimierz Bolech wraz z dziesięcioma sąsiadami ma tylko jeden kubeł
Kazimierz Bolech wraz z dziesięcioma sąsiadami ma tylko jeden kubeł Magdalena Balicka
Przedsiębiorcy z powiatu chrzanowskiego narzekają, że muszą płacić dwa razy drożej za śmieci. Zwykli mieszkańcy wciąż nie mają kubłów.

Od wprowadzenia w życie ustawy śmieciowej mija drugi miesiąc, tymczasem w powiecie chrzanowskim nadal wielu mieszkańców nie otrzymało kubłów ani worków do segregacji. Także mali przedsiębiorcy są wściekli, bo związek śmieciowy narzucił im 2,5 razy wyższą stawkę niż od osób fizycznych. Nie rozumieją dlaczego, skoro w ich kubłach są dokładnie takie same odpady jak u sąsiadów.

- To absurd. Przed domem i jednocześnie siedzibą firmy stoją dwa kubły. Do jednego wrzucam śmieci jako Józef Kuć, mieszkaniec, a do drugiego jako Kuć - właściciel firmy. Różnica jest taka, że za jeden płacę 15 zł, a za drugi 36 zł - oburza się przedsiębiorca z Trzebini, bo jak zaznacza, jego firma - szkoła nauki jazdy - śmieci nie produkuje. Wcześniej, przed wejściem w życie ustawy, płacił za jeden kubeł. Gdy miał nadwyżki śmieci, sam zawoził je na wysypisko.

- Przecież nie wyrzucam do kubła gruzu ani żadnych niebezpiecznych odpadów, tylko te same ogryzki i opakowania po jedzeniu co w domu - zaznacza Józef Kuć. Od miesiąca próbuje porozmawiać z szefem chrzanowskiego związku śmieciowego, by wyjaśnił mu tę regułę. - Niestety, Przemysław Deda jest niedostępny dla mieszkańców pod żadnym telefonem - denerwuje się trzebinianin.

Kazimierz Bolech z trzebińskiej dzielnicy Krystynów narzeka natomiast na brak kubłów na śmieci. - W mojej kamienicy mieszka dziesięć rodzin. Wszyscy musimy wrzucać odpady do jednego, starego kontenera - denerwuje się pan Kazimierz. Od dwóch miesięcy dzwoni do związku, by przywieźli kosze do segregacji. Bezskutecznie. I choć związek w ramach zadośćuczynienia wyznaczył im stawkę 8,70 zł, jak za śmieci segregowane, to i tak jest niezadowolony.

- Skoro musimy wrzucać do jednego "wora" papier, szkło i inne brudy, to nikt tego potem nie posegreguje. Gdzie ta zapowiadana ekologia? A jeszcze w kolejnych rozliczeniach będzie drożej, bo powiedzą, że nie wywiązaliśmy się z segregacji - martwi się pan Kazimierz.

Józef Kuć uważa, że ustawa śmieciowa to jeden wielki niewypał. - W związku śmieciowym pracuje sztab osób, a żadna nie jest w stanie wyjaśnić, dlaczego nie mogę sam wozić śmieci na wysypisko i zaoszczędzić. Nie potrafią dostarczyć kubłów, nie mówiąc o nadzorze, czy śmieci są rzeczywiście segregowane - denerwuje się pan Józef.
Dziennikarce "Gazety Krakowskiej" udało się skontaktować z Przemysławem Dedą, szefem związku śmieciowego w Chrzanowie, który obsługuje trzy gminy: Chrzanów, Trzebinię i Libiąż.

Potwierdza, że mieszkańcy nie mogą wozić sami śmieci na wysypisko. Dlaczego? - To skomplikowane - mówi. - Odpowiem e-mailem - obiecuje. Tak też ma wytłumaczyć, dlaczego przedsiębiorcy płacą więcej.
Co do braku kubłów przyznaje, że jest problem. - Firmy, które wynajęliśmy do ich dostarczania, będą musiały zapłacić kary za niewywiązanie się na czas z umowy - zaznacza.
Za tydzień wrócimy do tematu.

W Krakowie znaleźli sposób
Właściciele krakowskich firm, zamiast słono płacić gminie za śmieci, zaczęli na nich zarabiać, sprzedając odpady. Na przykład za odpady wytworzone w sklepie spożywczym i na składzie budowlanym właściciel może dostać nawet 1,5 tys. zł. Tymczasem wywiezienie 2,5 metra sześciennego takich śmieci kosztowałoby od 193,94 zł za posortowane i aż 287,48 luzem.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto