Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zapomniana kapliczka upamiętniająca ofiary katastrofy kolejowej z 1964 roku została odnowiona przez pracowników chełmeckiego ośrodka kultury

Monika Pawłowska
Monika Pawłowska
Pracownicy Miejskiego Ośrodka  Kultury Sportu i Rekreacji w Chełmu odnaleźli i wyremontowali kapliczkę upamiętniającą ofiary katastrofy kolejowej.
Pracownicy Miejskiego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Chełmu odnaleźli i wyremontowali kapliczkę upamiętniającą ofiary katastrofy kolejowej. MOKSiR Chełmek
Sobotni, wiosenny wieczór 9 maja 1964 roku stał się ostatnim dla 13 pasażerów pociągu osobowego relacji Trzebinia-Oświęcim. Około kilometra od stacji Chełmek, doszło do katastrofy. Pamięć o tej tragedii prawie zatarłaby się z czasem we wspomnieniach mieszkańców, gdyby nie anonimowy fundator kapliczki zawieszonej na pobliskim drzewie. Przypadek sprawił, że kapliczka została odnaleziona oraz odnowiona przez pracowników Miejskiego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Chełmku, którzy teraz badają tragiczne wydarzenia sprzed półwiecza.

Kliknij w przycisk „zobacz galerię” i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.

Wiosną tego roku, grupa spacerowiczów z Miejskiego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Chełmku w trakcie spaceru ścieżką biegnącą wzdłuż nasypu kolejowego z Chełmka w stronę Libiąża, natrafiła na zapomnianą i mocno zniszczoną drewnianą kapliczkę. Nieporadnie wykonana ze sklejek i deszczułek, chroniła wizerunek Matki Boskiej z wykonanymi tuszem, odręcznymi napisami „1964 r. wypadek kolejowy", ,,Pod Twoją obronę", „Tragicznie zmarłym". Bezimienny fundator w ten sposób uczcił i zachował pamięć o ofiarach tragicznej katastrofy, która wydarzyła się w tym miejscu 9 maja 1964 roku o godzinie 23.50.

- 13 pasażerów pociągu osobowego straciło życie, 15 odniosło dotkliwe rany

- mówi Waldemar Rudyk, dyrektor chełmeckiego MOKSiR-u. - Na łuku trasy, około kilometra od stacji Chełmek, rozpędzony pociąg najechał na pozostawione na torach wagony. Jadący wcześniej towarowy skład zgubił kilka cystern, a te stały się przyczyną tragicznej katastrofy - dodaje.

W feralnym składzie byli również mieszkańcy Chełmka.

- Wujek Henryk wracał w tym dniu z akademii organizowanej z okazji 600-lecia Uniwersytetu Jagiellońskiego - wspomina Aleksander Babiński, historyk z Bobrka, siostrzeniec pana Henryka. - Zawsze wracał ostatnim wagonem. Feralnego dnia wsiadł do trzeciego wagonu. Miał bardzo połamane obie nogi, wymagały założenia śrub. Po wypadku wujek trafił do szpitala do Oświęcimia. Operowany przez doktora Chowańca, który uratował wujkowi obie nogi - dodaje.

To wydarzenie na długo zapadło w pamięci mieszkańców Chełmka i okolic. Na ratunek poszkodowanym wyruszyły liczne służby, wśród nich znaleźli się druhowie z OSP w Chełmku. O tym fakcie świadczy przechowywane w kronice jednostki pismo z podziękowaniem za udział w akcji od Wojewody Krakowskiego.

- W latach 1978-79 harcerze Vl Pomorskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej, chłopcy i dziewczęta znali to miejsce. Opiekowaliśmy się tak tą kapliczką jak i grobem Wańki zlokalizowanym na tym odcinku - wspomina Iwona Kotowska.

Mimo tak dużej liczby ofiar, ogromnych zniszczeń sprzętu i kolejowej infrastruktury, o katastrofie nie informowały ówczesne media. Jedyny obszerny materiał w numerze 110 (4947) zamieściła ,,Gazeta Krakowska”.

- Jakaż władza komunistyczna chciałaby się „pochwalić” katastrofą kolejową?

- mówi Waldemar Rudyk. - „Gazetę Krakowską” od „Trybuny Ludu” dzieliły Himalaje. Przewertowałem numery „Echa Chełmka", nawet w Wikipedii nie ma śladu o tej tragedii - dodaje.

Szersze światło na okoliczności i reperkusje zdarzenia rzucają odnalezione przez redaktora Tadeusza Jachnickiego akta sądowe. Wyrokiem Sądu Najwyższego z dnia 24 stycznia 1965 roku, odpowiedzialność karną poniósł zawiadowca stacji w Libiążu. Winą oraz pozbawieniem wolności na cztery lata obarczony został kolejarz, który funkcję zawiadowcy sprawował zaledwie od kilku dni.

Zapomniana kapliczka jak nowa

Miejski Ośrodek Kultury Sportu i Rekreacji w Chełmku postanowił przypomnieć tą historię i uczcić pamięć ofiar. Stara kapliczka została poddana renowacji i umieszczona w nowej oprawie.

- Uznaliśmy, że taki zabieg pozwoli zachować oryginalny obiekt, jego rozczulającą szczerość i czystość intencji nieznanego fundatora

- mówi Waldemar Rudyk. - Planowaliśmy wspólnie z księżmi z parafii pod wezwaniem NMP Królowej Polski zaprosić mieszkańców na wspólną modlitwę w miejscu tragedii, ale w obecnej sytuacji pandemii zdecydowaliśmy się sami zawiesić odnowioną kapliczkę, a uroczyste spotkanie odłożyć na lepsze czasy - dodaje.

Do miejsca oznaczonego kapliczką można dotrzeć spod mostu kolejowego w Chełmka przy ul. Przemysłowej, dwoma trasami zaznaczonymi na google maps. Warto w pobliżu poszukać historycznych resztek dawnej kolejowej infrastruktury. Przy trasie istniały osady dróżników, ich ślady wyznaczają dziś rumowiska cegieł i dachówek oraz zdziczałe, stare owocowe drzewa. To tu pracownicy MOKSiR-u odnaleźli fragment dachówki z sygnaturą ,,Cegielnia Parowa - Ignacy Baruch - w Podgórzu".

- Będziemy Państwu wdzięczni za przesyłanie wspomnień, relacji materiałów pozwalających na szersze udokumentowanie wydarzeń na adres: [email protected] – apelują kaowcy.

FLESZ - Rewolucja w PKP Intercity

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto