Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzebińskie piekiełko. Jedni potrzebują pomocy, inni się jej sprzeciwiają. Jaki los czeka piłkarzy MKS?

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Czy sytuacja MKS Trzebinia zmieni się na lepsze? Na to liczą nie tylko piłkarze, ale także kibice
Czy sytuacja MKS Trzebinia zmieni się na lepsze? Na to liczą nie tylko piłkarze, ale także kibice Jerzy Zaborski
Trzebinia jest ponoć mecenasem sportu. Jak to się ma do sytuacji piłkarzy MKS, którzy sportowo w IV lidze „kuleją”, co ma zapewne podłoże w problemach organizacyjno-finansowych i czeka na wsparcie ze strony samorządu? Klub potrzebuje pomocy, ale inni działacze sportowi spoglądają na to niechętnym okiem.

Rada Drużyny MKS Trzebinia wraz z trenerem i działacze MKS byli gośćmi na posiedzeniu Komisji Zdrowia, Sportu, Rekreacji i Spraw Socjalnych trzebińskiej Rady Miasta. Mieli nadzieję na wypracowanie stanowiska, wobec którego burmistrzowi uda się wygospodarować pieniądze potrzebna na doraźną pomoc. Komisja zawnioskowała o przygotowanie uchwały, mającej wesprzeć klub kwotą 200 tys. zł. Co jednak z brakującymi 350 tys zł, o których mówi się klubie?

Nie jest tajemnicą, że pojawiły się firmy gotowe wejść w trzebiński futbol. Jednak nie są w stanie wyłożyć całej kwoty, potrzebnej do wyjścia piłkarzy na prostą. Jeśli jednak miasto zdecyduje się podać klubowi „kroplówkę”, jest wielce prawdopodobne, że w niedalekiej przyszłości będzie działał prężnie, bez wyciągania ręki po dodatkowe pieniądze ponad te, które są przyznane na początku roki w formie dotacji.

Jednak pomysł dodatkowego wsparcia finansowego dla MKS nie podoba się innym klubom trzebińskiej gminy. Kluby przypominają, że MKS i tak jest preferowany przy podziale gminnych funduszy na sport, bo pochłania 40 procent dotacji i jeszcze wyciąga rękę po dodatkowe wsparcie.

Inne kluby przypominają, że nie przekraczają swoich możliwości finansowych nawet kosztem rezygnacji z sukcesów sportowych czy wyjazdów na imprezy i turnieje rangi mistrzowskiej.

W odpowiedzi na te zarzuty innych klubów sportowej braci trzebińskiej gminy, rada drużyny MKS Trzebinia wydała oświadczenie. Zwróciła uwagę, że nikt w MKS niczego nie żąda, a jedynie prosi o pomoc. Sami piłkarze wzięli w klubie sprawy w swoje ręce, bo on leży im na sercu. Podkreślają, że po raz ostatni potrzebują pomocy i – jeśli ją dostaną – sytuacja w klubie z ulicy Kościuszki w niedalekiej przyszłości powinna wrócić do normalności. Jeśli MKS upadnie, wizytówką gminy będzie klub piłkarskie na poziomie...ósmego szczebla rozgrywkowego w Polsce, e nie piątego, jakim obecnie jest IV liga. MKS Trzebinia jest w niej beniaminkiem.

Jak najbardziej rozumiemy rozgoryczenie niektórych osób związanych z lokalnym sportem. Natomiast osoby te wiedzą doskonale, że my - ludzie którzy proszą o pomoc (tu należy się sprostowanie tego kłamstwa, ponieważ nikt z nas niczego nie żąda, wręcz niema prawa żądać), również czujemy to samo.

„Miejski Klub Sportowy Trzebinia już nie raz powodował uśmiech i dawał radość. Mamy nadzieję, że tak będzie nadal. Bo przecież historia mówi sama za siebie - około 1000 osób na meczach z okazji okrągłych rocznic klubu to nie przypadek - mowa o meczach z Górnikiem Zabrze Adama Nawałki, czy w 2023 roku z Wisłą Kraków. Masa dopingujących nas dzieciaków podczas najważniejszych meczów, ale i nie tylko. Tworzymy jedną dużą rodzinę. Zdajemy sobie sprawę z błędów ustępującego zarządu i na pewno z tej lekcji zostaną wyciągnięte wnioski. Poprosiliśmy o pomoc, ponieważ nie mamy innego wyjścia - stoimy nad przepaścią MKS ma swoją historię, ma infrastrukturę, ma Akademię Piłkarską w której aktualnie trenuje około 250 dzieci.
Dla każdego z nich zawodnik z seniorów to lokalny bohater, a kiedy nie będzie nas - zabierzemy tym dzieciom ich bohaterów.
Już w zeszłym tygodniu wyszliśmy z wieloma inicjatywami do okolicznych klubów, co chcemy kontynuować w różnych formach. Grajmy do jednej bramki, bo brak MKS, tego w nowym lepszym wydaniu, w dłuższej perspektywie - to katastrofa dla całej piłki nożnej w regionie. Mamy pomysł, mamy ludzi, mamy infrastrukturę, dajcie nam teraz tlen, a później my odwzajemnimy się po stokroć - z korzyścią dla całego sportu w regionie” – czytamy w oświadczeniu

Widziane z boku; Trzebinia musi wybrać pomiędzy wariantem wolbromskim i oświęcimskim

Patrząc na sprawę z boku, staram się zrozumieć racje obu stron. Z jednej strony „tonący” klub, natychmiast potrzebujący „kroplówki” i inni, podkreślający życie w finansowym reżimie, przez co muszą sobie odmówić wielu przyjemności. Czy to jednak oznacza, że trzeba wyrwać „konającemu” poduszkę spod głowy, żeby się nie męczył?

Na co dzień mówimy o ludzkich wartościach, a kiedy przychodzi, żeby się praktyce się wykazać, idzie nam to jakoś bardzo opornie. Owszem, może w MKS trochę przecenili możliwości, ale nie mówią tylko „dajcie, bo nam się należy”, tylko „pomóżcie, a potem się zobaczycie, że będzie lepiej. Zawsze słyszałem, że każdemu trzeba dać drugą szansę.

Inna sprawa, że każdy samorząd powinien ustalić sobie priorytety, co jest dla niego wizytówką. W Oświęcimiu jest nią hokej, w Kętach siatkówka, a w Trzebini może być piłka nożna. Zgodnie z ustawą o sporcie każdy samorząd może podpisać z klubem umowę marketingową na promocję i dokładnie opisać zasady współpracy. Według takich zasad, pieniądze w puli promocyjnej mogą być wypłacane zawodnikom w formie wynagrodzenia. Gmina może zawrzeć klauzulę, że po spadku piłkarzy z IV ligi współpraca marketingowa zostanie zawieszona do czasu powrotu w szeregi czwartoligowców. Można umową promocyjną objąć najwybitniejszych sportowców dyscyplin indywidualnych, również na jasno określonych zasadach. Wtedy jeden na drugiego nie będzie patrzył wilkiem.

Działam już na sportowej niwie w zachodniej Małopolsce już ponad 25 lat i trochę przeżyłem. Pamiętam „wolbromski trójkąt”, kiedy w czasach występów Przeboju na boiskach II ligi, największy zakład w mieście, będący sponsorem strategicznym, dawał tyle samo, ile miasto. Dzięki temu, klub miał blisko milionowy budżet. Pewnie, że daleko mu było do drugoligowych potentatów, ale dzięki zdrowej współpracy i rodzinnej atmosferze, piłkarze zapisali piękną kartę historii. To właśnie w Przeboju przygodę z futbolem zaczynał Piotr Tomasik, który w ekstraklasie zagrał 245 spotkań. Burmistrz, Jan Łaksa, dobrze zapamiętałem to nazwisko, nawet we wrześniu czy pod koniec roku, potrafił wygospodarować dodatkowe pieniądze dla klubu, żeby pokazać sponsorowi, iż także, na miarę możliwości, nie szczędzi środków dla klubu. Później, jak zawiódł czynnik ludzki, Przebój też zaczął sportowo podupadać.

Na szali położę przypadek oświęcimskiej Soły, która w jubileuszu 100-lecia klubu, mimo sportowego utrzymania w gronie trzecioligowców, zniknęła ze sportowej mapy Polski i po czterech latach od tamtego wydarzenia nie odbudowano tam seniorskiego futbolu. Drużyna seniorów upadła, bo działacze Soły także prosili o pomoc prezydenta Janusza Chwieruta o 150 tys. zł na rozpoczęcie jesieni i dotrwanie do następnej dotacji. Za oświęcimski klub finansowo poręczył ówczesny prezes MZPN, śp. Ryszard Niemiec, że odda prezydentowi owe 150 tys. zł, jeśli Soła nie dotrwa do końca jesieni, bo decyzja odnośnie „być albo nie być” dla klubu zapadała na trzy tygodnie przed premierą sezonu i istniało niebezpieczeństwo rozpadu zespołu skleconego w ostatniej chwili, który sportowo mógłby nie podołać wyzwaniu. Włodarz Oświęcimia nie przyjmował żadnych argumentów drugiej strony, twierdząc, że w 2019 roku przyznał jedną dotację na Sołę i drugiej nie może, bo byłby w konflikcie z prawem. I tak ewenement na skalę krajową stał się faktem. Seniorzy upadli na jubileusz 100-lecia.

Quo vadis Trzebinio? Całe środowisko musi zdecydować, czy bliżej mu do opcji „wolbromskiej” czy jednak „oświęcimskiej”.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trzebińskie piekiełko. Jedni potrzebują pomocy, inni się jej sprzeciwiają. Jaki los czeka piłkarzy MKS? - Gazeta Krakowska

Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto