Wśród nowych wymagań znalazły się m.in. konieczność posiadania służbowego samochodu, który pozwoliłby na podwożenie kontrolerów do odległych zakamarków powiatu o różnych porach dnia. Wprowadzono także kary za nieprzestrzeganie zasad dotyczących harmonogramu.
- Harmonogram kontroli na kolejny miesiąc ma być dostarczany do każdego 25 dnia miesiąca, tak bym mógł nanieść ewentualne poprawki - mówi przewodniczący i dodaje, że złamanie tego przepisu od stycznia kosztowałoby firmę 2 tysiące złotych. - Chodzi o to, by zwiększyć i uskutecznić jakość kontroli - wyjaśnia Marek Dyszy, szef Związku Komunikacyjnego "Komunikacja Międzygminna". Przyznaje jednak, że te warunki mogły nieco przestraszyć firmy kontrolerskie. - Do tej pory za niedotrzymanie regulaminu mogliśmy co najwyżej ich upomnieć. W ekstremalnych przypadkach rozwiązać umowę - przypomina.
Katarzyna Hancyk, pełnomocnik firmy Hunter, która obecnie kontroluje pasażerów chrzanowskiej komunikacji przyznaje, że zaproponowana przez Chrzanów umowa była nie do przyjęcia.
- Kończymy współpracę z Chrzanowem. Jeśli nawet ogłosi nowy, łagodniejszy przetarg, raczej nie wystartujemy - ucina.
Marek Dyszy nie bierze jednak pod uwagę, że od stycznia pasażerowie będą jeździć bezkarnie. Wkrótce zamierza ogłosić nowy przetarg, nieco łagodząc wytyczne umowy. - Chcę zwabić firmy kontrolerskie nowym zapisem, który zwiąże nas na trzy lata, a nie na rok, jak do tej pory - uchyla rąbka tajemnicy.
Firma kontrolerska, która zdecyduje się obsługiwać chrzanowską komunikację będzie miała wówczas większy pożytek z windykacji. Aktualnie ściągalność kar jest bardzo niska i kontrolerzy mają problem z odzyskaniem należności.
- Do ich kieszeni wpada ponad 98 procent zysków brutto z tytułu wystawionych mandatów. Jeśli będą mieli czas na ich wyegzekwowanie będą zadowoleni - zaznacza Dyszy. Liczy, że chętnych przy kolejnym przetargu nie zabraknie. - Na pewno gapowicze nie pozostaną bezkarni. Nie po to zaostrzyłem system sprawdzania biletów, by teraz to zaprzepaścić - grzmi szef związku komunikacyjnego.
Przypomina, że zajmując stołek przewodniczącego, zwiększył częstotliwość kontroli z trzydziestu do trzydziestu pięciu dziennie i nakazał wsiadanie pasażerów tylko przednimi drzwiami.
Jak podkreślają pasażerowie to ostatnie, to tylko teoria. - Wsiada się przednimi i tylnymi drzwiami. Nikt tego nie kontroluje - podkreśla Halina Maślanka z Chrzanowa.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?