Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chrzanowski poseł Paweł Graś znów w kłopotach

Marek Bartosik
Willa,w której mieszkał poseł z rodziną
Willa,w której mieszkał poseł z rodziną Barbara Ciryt
Dagmara Graś nie sfałszowała podpisów męża pod dokumentami pewnej spółki. Informacja o tym, że krakowska prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie, przedostała się właśnie do wiadomości publicznej. Ale, wbrew pozorom, nie jest to dobra wiadomość dla Pawła Grasia, męża Dagmary i rzecznika rządu Donalda Tuska. Bo równocześnie się okazało, że jego podpisy figurujące pod dokumentami są prawdziwe i mogą być podstawą do wznowienia śledztwa w sprawie złamania ustawy antykorupcyjnej, a być może też do pociągnięcia rzecznika do odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań. Prokuratura analizuje tę sprawę.

Czytaj także: Graś złamał przepisy ustawy antykorupcyjnej?

Chodzi o dokumenty spółki Agemark z siedzibą w podkrakowskim Zabierzowie. Wątek podpisów ministra zaczął się latem 2009 r., kiedy Centralne Biuro Antykorupcyjne zwróciło uwagę na zaskakującą niekonsekwencję w oświadczeniach majątkowych Grasia za pięć wcześniejszych lat. W tym, które złożył w Sejmie w 2005 r., jako poseł wybrany w okręgu chrzanowskim, napisał, że jest członkiem zarządu Agemarku. Kiedy w lutym 2009 r. został rzecznikiem rządu w randze sekretarza stanu w Kancelarii Premiera, też musiał złożyć podobne oświadczenie. Wówczas napisał, że z dniem objęcia funkcji w rządzie złożył rezygnację z władz spółki. CBA znalazło jednak dokumenty firmy datowane po objęciu przez Grasia funkcji rzecznika i przez niego podpisane. Miały oznaczać, że wbrew ustawie antykorupcyjnej łączył pracę na stanowisku ministerialnym z udziałem we władzach spółki prawa handlowego.

CBA o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zawiadomiła warszawską Prokuraturę Okręgową. Przesłuchiwany przez nią minister miał zeznawać, że po objęciu stanowiska rzecznika nie podpisywał żadnych dokumentów spółki. Prokuratura w maju 2010 r. śledztwo umorzyła. Wyłączyła z niego jednak wcześniej, do odrębnego postępowania, wątek ewentualnego fałszowania podpisów Grasia pod dokumentami.

Tym zajęła się Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Przed nią zeznawała Dagmara Graś, która po opuszczeniu przez małżonka zarządu Agemarku została prezesem spółki. Żona ministra miała powiedzieć prokuraturom, że sama fałszowała podpisy męża. Ekspertyzy grafologiczne 23 dokumentów wykazały jednak (kosztem 6 tys. zł), że podpisy zostały skreślone ręką samego Pawła Grasia. Fałszerstwa więc nie było i krakowska prokuratura umorzyła śledztwo. Nie postawiła też zarzutów składania fałszywych zeznań Dagmarze Graś, bo ta zeznając mogła zgodnie z prawem kłamać, jeśli się obawiała, że jej słowa zaszkodzą mężowi.
Umorzenie nastąpiło w czerwcu ub.r., jednak wiadomość o tym do opinii publicznej przedostała się dopiero teraz.

Skoro więc pod dokumentami spółki figurują jednak własnoręczne podpisy Grasia, powstaje pytanie, czy umorzone w 2010 r. przez warszawskich śledczych postępowanie w sprawie złamania przez ministra ustawy antykorupcyjnej nie powinno zostać wznowione? Poseł Patryk Jaki z Solidarnej Polski złożył nawet w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu składania przez Grasia fałszywych zeznań. - Zawiadomienie analizujemy. Decyzja powinna zapaść w przyszłym tygodniu, po powrocie z urlopu prokuratora-referenta tej sprawy - powiedział nam w środę Dariusz Ślepokura, rzecznik warszawskiej prokuratury. Nie potrafił jednak wyjaśnić, dlaczego analiza prowadzona jest dopiero teraz, kiedy sprawę ujawniły media, a nie została podjęta zaraz po umorzeniu postępowania przez prokuraturę krakowską.

W Platformie Obywatelskiej sprawa posła Grasia rodzi zakłopotanie. Posłanka Julia Pitera, w poprzednim rządzie Tuska odpowiedzialna za walkę z korupcją, odmówiła nam komentarza, zasłaniając się nieznajomością ustaleń prokuratury. - Jestem przekonany, że ta sprawa wyjaśni się na korzyść Pawła Grasia. Jako wieloletni bliski współpracownik premiera Tuska był wiele razy sprawdzany w toku wewnętrznych procedur, a one musiałyby wykazać nieprawidłowości, gdyby takie istniały - skomentował natomiast poseł Ireneusz Raś, szef PO w Małopolsce.

Innego zdania jest Arkadiusz Mularczyk, prawnik i sądecki poseł Solidarnej Polski. - Gdyby ta sprawa była prowadzona tak jak wobec przeciętnego obywatela, to Paweł Graś i jego żona mieliby poważne kłopoty z prawem. Wygląda na to, że od kilkunastu dni dostosowują wersje swoich wyjaśnień do tego, co na ten temat podają media. W demokratycznym państwie człowiek, wobec którego są tak poważne wątpliwości prawne i etyczne, nie powinien pełnić takiej wysokiej funkcji - mówi.

Spółka Agemark jest źródłem nieustających kłopotów politycznych Pawła Grasia.
Dzisiejszy poseł Platformy Obywatelskiej i rzecznik rządu kupił ją w 1993 r. W 2004 r. spółka nabyła zabytkową willę w Zabierzowie. Przed wyborami w 2005 r. Graś pozbył się udziałów w spółce. Pozostał jednak w jej zarządzie. Agemark przejął Paul Rogler, niemiecki biznesmen, w którego firmie Pro Holding Paweł Graś od 1993 r. był dyrektorem. Rogler przejął spółkę za sumę, która najwyraźniej nie uwzględniała faktu, iż w skład jej majątku wchodzi cenna nieruchomość w Zabierzowie. Skandal wybuchł, kiedy w 2009 r. okazało się, że Paweł Graś z rodziną mieszka w tej willi i nie płaci niemieckiemu biznesmenowi czynszu. Minister tłumaczył wtedy, że w zamian za mieszkanie ma dbać o utrzymanie willi i jej ogrodu.

Czyżby Paweł Graś zakiwał się na polityczną śmierć?
O piłkarzach w podobnej sytuacji mawia się, że się zakiwali na śmierć. Czy Paweł Graś zakiwał się na śmierć polityczną? To już zależy od premiera Tuska. Sprawa może się wydawać banalna, bo nie wykazano, by kryły się za nią jakieś wielkie finansowe malwersacje. Jednak rzecznik rządu, wpadając razem z żoną na kolejne miny, traci wiarygodność, a to w tym fachu kapitał, bez którego obowiązków pełnić się nie da. Jego próby zbagatelizowania sprawy można zrozumieć, bo walczy o polityczną przyszłość. Nie do pojęcia jest za to postawa prokuratury. Przez niemal rok nie zdołała wyciągnąć wniosku z faktu, że ustalenia jednej jej jednostki (krakowskiej) podważają ustalenia drugiej (warszawskiej), które były podstawą umorzenia sprawy złamania ustawy antykorupcyjnej. Wszystko wskazuje na to, że dzięki temu rzecznik mógł przez rok głosić, że jest czysty. A był to rok wyborczy.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Chrzanowa. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto