Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Klęska Janiny Libiąż w Skarżysku-Kamiennej z miejscowym Granatem 2:7, ale bez konsekwencji

Jerzy Zaborski
Strzeleckie odblokowanie Dawida Rupy (przy piłce) było pozytywnym akcentem wyprawy libiążan do Skarżyska-Kamiennej.
Strzeleckie odblokowanie Dawida Rupy (przy piłce) było pozytywnym akcentem wyprawy libiążan do Skarżyska-Kamiennej. Fot. Jerzy Zaborski
Janina Libiąż przegrała wyjazdowe spotkanie z Granatem Skarżysko-Kamienna 2:7 (1:5), ale w dalszym ciągu pozostaje w grze o utrzymanie w grupie małopolsko-świętokrzyskiej III ligi piłkarskiej.

- Owszem, najedliśmy się trochę wstydu, ale wyniki innych spotkań ułożyły się pod nas, bo goniący nas Czarni Połaniec polegli w Andrychowie 1:4, a Lubań Maniowy nie sprostał na własnym boisku Juvencie Starachowice 0:1 _– zwraca uwagę Marcin Spuła, trener Janiny. – _Myślę, że nie ma sensu się zadręczać niecodzienną porażką. Trzeba wciąż patrzeć przed siebie.
Libiążanie pojechali do wicelidera strzępami kadry. – Nie chcę już wyliczać nieobecnych zawodników, ale sytuacja była do tego stopnia dramatyczna, że przed meczem musieliśmy zgłaszać juniorów do pierwszego zespołu, żeby nasza ławka rezerwowych nie świeciła pustkami _– tłumaczy trener Spuła. – _Do składu po złamaniu nogi wrócił już Dawid Adamczyk, ale pojechał bardziej na wycieczkę niż na mecz, bo lekarz wyraźnie mu zalecił, żeby zaczął wracać do gry dopiero od przyszłego sezonu. W efekcie mogłem dokonać tylko jednej zmiany. To też pewnie miało wpływ na końcowy wynik, bo rywale mocno przycisnęli, wykorzystując limit zmian, a my nie mieliśmy atutów, żeby ich zatrzymać. Stąd pewnie seryjnie stracone bramki.
Libiążanie dobrze jednak weszli w mecz, bo objęli prowadzenie. – Wydaje mi się, że po strzeleniu bramki chłopcy wystraszyli się, że mogą coś ugrać na boisku wicelidera. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że sami na siebie ukręciliśmy bicz _– mówi z uśmiechem trener Spuła. – _To oczywiste, że na boisku faworyta nastawiliśmy się na grę wzmocnioną defensywą. Liczyliśmy na wykorzystanie szybkości Dawida Rupy i to nam wyszło. Wydaje mi się, że na pół godziny wystarczyło nam konsekwencji na realizację założeń taktycznych.
Zadowolony z wygranej był trener miejscowych Ireneusz Pietrzykowski. – Siedem bramek strzelonych na mecz powoli weszło nam w krew _– żartuje. – _Wcześniej w Nowym Wiśniczu rozgromiliśmy Szreniawę 7:1, ale przed nami wyprawa do liderującej Limanovii. Mecz przeciwko libiążanom był dla nas poligonem doświadczalnym w perspektywie ważnego meczu. Tam o strzeleckich fajerwerkach nie będzie mowy, ale trzeba trafić on raz więcej od gospodarzy. Gdyby udało nam się wygrać, przed ostatnim rozdaniem tracilibyśmy do lidera dwa punkty – trener Granatu rozważa różne warianty na koniec sezonu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto