Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat chrzanowski. Po co monitoring skoro kamery nie widzą nawet gołej pupy?

Magdalena Balicka
Na prośbę sołtysa Płok mieszkaniec wsi pokazał do miejskiej kamery gołą pupę. Nikt nie zareagował. Reporterzy „Gazety Krakowskiej” próbowali zwrócić uwagę kamer. Również bezskutecznie.

Co z tego, że powiat chrzanowski może pochwalić się siecią prawie stu nowoczesnych kamer rozsianych nie tylko w centralnych punktach miast, ale też na osiedlach i na wsiach, skoro są ślepe, gdy pod ich okiem dzieje się coś złego.

Stefan Adamczyk, sołtys Płok pod Trzebinią od lat bezskutecznie walczy z wandalami, pijakami czy dilerami narkotyków, którzy bezkarnie harcują w jego wsi. Choć w Płokach jest kilka kamer, żadna nie wytropiła łobuzów. By sprawdzić skuteczność urządzeń, Adamczyk wpadł na dość nietypowy pomysł. Poprosił znajomego, by wystawił do obiektywu miejskiego monitoringu gołą pupę.

- Byłem ciekaw, czy taki widok zainteresuje policję, która ma podgląd na obraz - wyznaje Adamczyk. Nikt nie zareagował.

O tym, że monitoring miejski jest nieskuteczny, alarmowała nas Monika Kuchcik, której kilka miesięcy temu zniknął samochód spod bloku w Chrzanowie. - Kamery są, ale niczego nie zarejestrowały - denerwuje się pani Monika.

Reporterzy „Gazety Krakowskiej” postanowili sprawdzić, czy kamery zamontowane w powiecie faktycznie niczego nie widzą. Na kartce A5 wielkimi literami napisaliśmy „Czy mnie widzisz? Zadzwoń”. Podaliśmy numer telefonu do dziennikarza. Poprosiliśmy kilka osób, by stanęły z kartką naprzeciw kamer.

W poniedziałek o godz. 14.28 przed monitoringiem zamontowanym przed Domem Kultury w Myślachowicach pozowała nam Magdalena Bartosik pracująca w tamtejszej bibliotece. Stała z naszym transparentem około trzech minut.

We wtorek o godz. 9.13 transparent kilka minut pokazywał do obiektywu kamery zamontowanej na chrzanowskim Rynku nasz dziennikarz Sławomir Bromboszcz. O godzinie 12.08 tę samą czynność w Trzebini wykonał Filip Lach. Stanął naprzeciwko sklepu Orion, gdzie kamera powinna mieć podgląd na cały Rynek. Niestety, nikt nie zadzwonił.

- To bardzo przykre - wyznaje Filip Lach. - Jeśli zamiast mnie byłaby tutaj starsza pani potrzebująca pomocy albo chuligani, którzy okładają kogoś pięściami, policja by tego nie dostrzegła? - zastanawia się.

Podobnie, jak inni mieszkańcy uważa, że monitoring miejski powinien być narzędziem poprawiającym bezpieczeństwo także na bieżąco, a nie służyć tylko po to, by odtwarzać zdarzenia po fakcie.

- Nieraz pokazują w telewizji, jak strażnicy miejscy zatrzymują na gorącym uczynku celebrytę, który sika w miejscu publicznym albo jak służby błyskawicznie reagują, gdy ktoś zasłabnie na monitorowanej ulicy - dzieli się spostrzeżeniami Marek Banaś, mieszkaniec Chrzanowa. Nie rozumie, dlaczego w powiecie chrzanowskim jest inaczej.

- Jak mamy czuć się bezpiecznie? Co z tego, że policjanci przewiną nagranie z kamery po fakcie? Przecież do tego czasu ktoś może już nie żyć - mówią ludzie.

Adam Adamczyk, burmistrz Trzebini, w którego gminie jest aż 60 kamer, przyznaje, że samo odtwarzanie zdarzeń to za mało.

- Trzeba będzie zmodyfikować system tak, by wyznaczyć choć kilka newralgicznych punktów, na które policja będzie miała stale oko - twierdzi Adamczyk, apelując do mieszkańców, by pomogli je wytypować.

Rozmowa z Jarosławem Dwojakiem z chrzanowskiej policji
Na ile kamer ma podgląd policja z powiatu chrzanowskiego?
Aż 92. Najwięcej, bo 60 w gminie Trzebinia, 15 w Chrzanowie oraz 17 w Libiążu.

Obraz jest cały czas wyświetlany na monitorze w komendzie czy komisariatach?
24 godziny na dobę.

Jak to więc możliwe, że żaden z policjantów nie zauważył gołej pupy wypinanej do kamery miejskiej w Płokach. Nikt nie zareagował też na naszą prowokację z napisem wystawianym wprost pod oko monitoringu w różnych punktach powiatu chrzanowskiego?
Niestety problem w tym, że w Trzebini i Libiążu jest tylko jeden dyżurny, który oprócz tego, że ma do obserwacji monitoring miejski z kilkunastu czy kilkudziesięciu kamer, to ma także obserwować podgląd wewnętrzny. To nie jedyne jego obowiązki. Musi odbierać telefony, przyjmować interwencje, wydawać broń i wiele innych spraw ogarnąć. Nie jest w stanie patrzeć w kamery bez przerwy. W Chrzanowie wprawdzie dyżurny ma swego pomocnika, jednak tam zakres obowiązków obejmujący cały powiat jest jeszcze większy.

Czyli jednym słowem brakuje ludzi do pracy?
Jest z tym problem. Jeszcze kilka lat temu w Trzebini był człowiek, którego jedynym zadaniem było obserwowanie monitoringu. Dziś już go nie ma. Z tego, co się orientuję, nie ma w planach zatrudnienia takiej osoby. Zresztą, by skutecznie wykonywać taką pracę, potrzeba byłoby kilku osób. Jedna nie jest w stanie patrzeć w migające okienka przez całą dobę.

Zatem kamery, choć całkiem niezłe, bo cyfrowe i potrafiące zbliżyć tak, że widać numery rejestracyjne pojazdów, służą tylko do odtwarzania zdarzeń po fakcie.
Głównie w tym się sprawdzają.

Rozmawiała Magdalena Balicka

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chrzanow.naszemiasto.pl Nasze Miasto